poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Informacja.

A więc. Jest taka sprawa.. Znalazłam inny blog z tłumaczeniem tego fanfika i okazuje się, że ma dużo więcej rozdziałów. Został on założony później od nas, ale dziewczyna która go tłumaczy twierdzi, że kiedy szukała już powstałego tłumaczenia "After", nie znalazła. Wierzę czy nie wierzę, nie ważne. Ogólnie sytuacja nie jest fajna i jest mi cholernie przykro. Wracając.. Domyślam się, że z czasem 'przeskoczycie' na tamten blog, bo zbyt dobrze wiem, że niekoniecznie liczy się jakoś, a szybkość dodawania rozdziałów.
No, ale mniejsza.. poświęcamy kupę czasu, żeby to tłumaczenie było jak najlepsze, niemal bezbłędne, żeby było ono na poziomie i dobrze Wam się je czytało.Trudno mi z tym, ale teraz daje Wam wybór.. Skończyć to co zaczęłam? Czy poddać się, bo nie wiem czy to ma w tym momencie jakikolwiek sens. Wszystko zależy od Was. Napiszcie w komentarzach, a na końcu podajcie twitter'a i przepraszam jeśli kogoś w jakiś sposób uraziłam. -A.

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 17

- Czemu mnie o to pytasz? – Spojrzał w moją stronę.

- Nie wiem… bo byłam miła w stosunku do ciebie, a ty jesteś wiecznie wredny. Myślałam, że moglibyśmy zostać przyjaciółmi. – Jak głupio to zabrzmiało? Złapałam dłonią końcówkę nosa i czekałam na jego odpowiedz.

- My? Przyjaciółmi? – Zaśmiał się. – Czy nie jest oczywiste dlaczego to niemożliwe?

- Nie dla mnie.

- Cóż, na początek jesteś zbyt spięta, najprawdopodobniej dorastałaś w jakimś perfekcyjnym domu, który wyglądał jak każdy inny w dzielnicy, pewnie rodzice kupowali ci wszystko czego zapragnęłaś i nigdy nie musiałaś o nic prosić dwa razy. A te idiotyczne plisowane spódnice... To znaczy, szczerze, kto się tak ubiera mając osiemnaście lat? – powiedział, a mi opadła szczęka.

- Nic o mnie nie wiesz! Moje życie tak wcale nie wygląda! Mój ojciec alkoholik porzucił nas kiedy miałam dziesięć lat, a moja mama harowała jak wół, żebym mogła dostać się do college’u. Zaczęłam pracować jak tylko skończyłam 16 lat, żeby pomóc z rachunkami i tak się składa, że lubię swoje ubrania, przepraszam jeśli nie ubieram się jak dziwka, jak te wszystkie dziewczyny z twojego otoczeniu! Jak na kogoś kto stara się wyróżniać i być odmiennym, z pewnością zbyt łatwo przychodzi ci osądzanie ludzi – wykrzyczałam, a on zacisnął pięści. Poczułam łzy szczypiące moje oczy i obróciłam się, żeby wytrzeć je zanim zauważy.

- Wiesz co, i tak nie chcę się z tobą przyjaźnić, Harry – powiedziałam mu i sięgnęłam klamki. To przez wódkę stałam się odważniejsza i dlatego nakrzyczałam na Harry’ego.

- Gdzie idziesz? – zapytał. Był taki humorzasty i niemożliwy do przewidzenia.

- Idę na przystanek, żeby wrócić do mojego pokoju i nigdy, przenigdy tutaj nie wracać. Mam dość próbowania zaprzyjaźnienia się z którymś z was.

- Jest za późno, żebyś wracała sama autobusem.

- Chyba nie na poważnie starasz się zgrywać kogoś, komu zależy na tym czy coś mi się stanie – Zaśmiałam się. Nie mogłam za nim nadążyć.

- Wcale nie powiedziałem, że mnie to obchodzi… po prostu cię ostrzegam. To zły pomysł.

- Cóż, Harry, nie mam innego wyboru. Wszyscy są pijani, łącznie ze mną – odpowiedziałam, a łzy spłynęły mi po policzkach. Byłam upokorzona, że to właśnie Harry z całej tej gromady jest świadkiem mojego płaczu, znowu.

- Zawsze płaczesz na imprezach?- spytał z lekkim uśmiechem.

- Najwyraźniej, od czasu kiedy te są jedynymi na których byłam – ponownie dosięgnęłam klamki od drzwi i otworzyłam je.

- Theresa – powiedział tak cicho, że prawie go nie usłyszałam. Z wyrazu jego twarzy nie dało się nic odczytać. Pokój po raz kolejny zaczął wirować, więc złapałam się szafki stojącej obok drzwi. – Wszystko okej?- zapytał. Pokiwałam głową chociaż mnie mdliło. – Po prostu usiądź na kilka minut, potem możesz pójść na przystanek.

Znów przytaknęłam. Wyszłam z pomieszczenia i po raz kolejny zawołał mnie. – Możesz usiąść tutaj.. tak sądzę – powiedział i głęboko westchnął.

- Myślałam, że nikomu nie wolno przebywać w twoim pokoju? - zapytałam i usiadłam na podłodze.

- To się nie zdarzy ponownie – prychnął. Więc wrócił do bycia sobą. Czknęłam, a kąciki jego ust uniosły się ku górze. – Jeśli zwymiotujesz w moim pokoju… – ostrzegł.

- Myślę, że po prostu potrzebuję trochę wody – odezwałam się i poruszyłam, żeby wstać.

- Masz – odrzekł, podając mi jego czerwony kubek. Przewróciłam oczami i odsunęłam go od siebie.

- Powiedziałam wodę, nie piwo.

- To woda, ja nie piję - odpowiedział. Wydałam z siebie dźwięk między łapaniem tchu, a śmiechem. Nie ma mowy, żeby Harry był z tych niepijących. Nie pamiętam, żeby pił z butelki z wódką, ale wciąż. – Zaskoczona? – zapytał, a ja skinęłam głową.

- Nie zamierzasz chyba tutaj siedzieć i opiekować się mną, co nie? – Naprawdę wolałabym być sama w moim pijackim stanie. Zaczynałam czuć się winna za nakrzyczenie na Harry’ego. – Wyzwalasz we mnie to, co najgorsze – powiedziałam na głos, nie mając tego w zamiarze.

- Ostro – oznajmił, jego ton był poważny. – I tak, zamierzam tutaj siedzieć i cię niańczyć. Jesteś pijana po raz pierwszy w swoim życiu i masz zwyczaj dotykania moich rzeczy, kiedy nie ma mnie w pobliżu. – powiedział i zajął miejsce na łóżku. Chwyciłam za kubek z wodą i wzięłam łyk, wyczułam miętę na brzegu i nie potrafiłam się powstrzymać, by nie pomyśleć jak smakowałyby usta Harry’ego. Boże, nigdy więcej nie piję. Zanotowałam to sobie w głowie, z powrotem siadając na podłodze.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 16

- Wyzwanie - odpowiedział zanim zdążyłam go spytać.

Jakie wyzwanie powinnam mu dać? Wiem, że zrobi cokolwiek, taki już był.- Ja... hmm... wyzywam cię żebyś…

- Żebym co? – powiedział zniecierpliwiony. Niemalże wyzwałam go, żeby powiedział coś miłego o każdej osobie w grupie, ale zrezygnowałam, jakkolwiek zabawne mi się to wydawało.

- Zdejmij koszulkę i nie zakładaj jej przez resztę gry. – Molly powiedziała za mnie i byłam jej wdzięczna. Nie dlatego, że Harry ściągnie swoją bluzkę, oczywiście, ale dlatego, że nie mogłam wymyśleć nic co mógłby zrobić.

 - Jak dojrzale  – odrzekł, ale ściągnął koszulkę przez głowę. Mój wzrok przeniósł się bezpośrednio na jego długi tors. Sposób w jaki czarny tatuaż był umiejscowiony wzdłuż jego zaskakująco opalonego ciała był w pewnym stopniu pociągający. Na brzuchu pod jaskółkami miał tatuaż z motylem, wyglądało to znacznie lepiej niż powinno. Na rękach miał znacznie więcej tatuaży niż sądziłam. Mniejsze, były widocznie losowo rozproszone wzdłuż jego barków i bioder. Steph trąciła mnie łokciem, a ja oderwałam od niego wzrok, modląc się, żeby nikt nie spostrzegł jak się w niego wpatrywałam. Kontynuowaliśmy grę, Molly pocałowała Tristana i Zayna, Steph opowiedziała nam o jej pierwszym razie, a Niall i nowa dziewczyna wymienili się śliną. Jak ja się znalazłam w centrum tej napalonej hormonalnie grupy studentów?

- Tessa, prawda czy wyzwanie? - zapytał Tristan.

- Po co w ogóle pytać? Wiemy co odpowie – przerwał Harry.

- Wyzwanie – rzuciłam, zaskakując ich i siebie jednocześnie.

- Hmm… Tessa, wyzywam cię do… weź łyk wódki. - Tristan się uśmiechnął.

- Nie piję.

- W tym sęk.

- Słuchaj, jeśli nie chcesz tego robić… – zaczął Niall, spojrzałam na Harry’ego i Molly śmiejących się z moich ograniczeń.

- Dobra, jeden łyk – odparłam, a wzrok Harry’ego napotkał mój. Posłał mi dość dziwne spojrzenie.
Chwilę później podano mi flaszkę czystej wódki. Przez przypadek umieściłam nos nad otworem, wąchając cuchnącą ciesz. Wypalała moje nozdrza. Zmarszczyłam nos, próbując ignorować chichot za mną. Starałam się nie myśleć o tych wszystkich osobach, które maczały usta w butelce zanim przechyliłam i wzięłam łyk. Wódka była ostra i paliła od języka w dół do żołądka, ale udało mi się to połknąć. Smakowało okropnie. Wszyscy zaklaskali i zaśmiali się, z wyjątkiem Harry’ego. Gdybym  nie znała go lepiej, pomyślałabym, że był wściekły albo może rozczarowany. On jest taki dziwny. Poczułam przypływ gorąca na policzkach i małą ilość alkoholu w moich żyłach, która rosła z każdą kolejną rundą, w której zostałam wyzywana do wzięcia kolejnego. Muszę przyznać, że byłam bardzo zrelaksowana, chociaż raz czułam się dobrze.

- To samo wyzwanie. – Zayn się zaśmiał i wziął łyk wódki zanim wręczył mi butelkę po raz piąty. Nawet nie pamiętam tych wyzwań i prawd które wydarzyły się przez ostatnie kilka rund. Tym razem wzięłam dwa większe łyki zanim wyrwano mi ją z uścisku.

- Myślę, że masz już dość  – powiedział Harry i podał butelkę Niallowi, który upił z niej trochę. Za kogo on się uważał, żeby mówić mi kiedy mam dosyć? Każdy inny nadal pił, więc ja też mogłam. Z powrotem chwyciłam butelkę od Nialla i wypiłam trochę, upewniając się, żeby wysłać Harry’emu uśmieszek, zanim butelka dotknęła moich ust.

- Nie mogę uwierzyć, że nigdy wcześniej nie piłaś, to fajne, nie? – zapytał Zayn, a ja zachichotałam. Myśli o nieodpowiedzialności uderzyły mnie, ale wypchałam je z głowy. To tylko jedna noc.

- Harry, prawda czy wyzwanie? - spytała Molly. Wyzwanie rzecz jasna.

- Pocałuj Tessę – powiedziała i posłała mi fałszywy uśmiech. Oczy Harry’ego otworzyły się szeroko, a ja chciałam uciec jak najdalej.

- Nie, mam chłopaka – powiedziałam im, powodując, że zaczęli się ze mnie nabijać po raz setny dzisiejszej nocy. Czemu ja w ogóle się kręcę wokół ludzi, którzy stale się ze mnie śmieją?

- Więc? To jest tylko wyzwanie.  Po prostu to zrób. – Molly naciskała.

- Nie, nikogo nie pocałuje – prychnęłam i wstałam. Harry tylko wziął łyk z kubka. Miałam nadzieje, że poczuł się urażony, chociaż właściwie nie obchodziło mnie to. Nienawidził mnie i był chamski. Kiedy postawiłam się na nogi, uderzył we mnie pełny efekt alkoholu. Zachwiałam się, ale szybko się pozbierałam i odeszłam od nich. Przechodząc przez tłum, udało mi się znaleźć drzwi wejściowe. Tak szybko jak się otworzyły, jesienny wietrzyk musnął moją twarz. Zamknęłam oczy i zaciągnęłam się świeżym powietrzem, po czym poszłam usiąść na znajomym kamiennym murku. Zanim zorientowałam się co robię, telefon znalazł się w moich rękach, wykręcających numer Noaha.

- Cześć?  - powiedział, jego znajomy głos sprawił, że bardziej za nim zatęskniłam.

- Hej... kotku – odpowiedziałam i zaśmiałam się. Nigdy nie używaliśmy takich przekomicznych pieszczotliwych zdrobnień.

- Tessa, jesteś pijana? – Brzmiał, jakby mnie osądzał. Nie powinnam była do niego dzwonić.

- Nie... oczywiście, że nie – skłamałam i się rozłączyłam, docisnęłam palcem przycisk do wyłączania telefonu. Nie chciałam żeby odzwaniał. Zrujnował mi dobry nastrój po alkoholu. Weszłam chwiejnym krokiem z powrotem do środka, ignorując gwizdy i niedojrzałe komentarze od pijanych typków. Zgarnęłam flaszkę brązowego płynu z lady w kuchni i napiłam się trochę za dużo. Smakowało gorzej niż wódka i nawet bardziej paliło. Moje ręce błądziły w poszukiwaniu kubka pełnego czegoś, co by usunęło ten smak z moich ust. Skończyłam na otwieraniu szafek i używając szklanki, żeby wlać trochę kranówki. Upewniłam się potem, by włożyć szklankę do zlewu. Woda trochę pomogła, ale nie za bardzo. Grupa moich „przyjaciół” nadal siedziała w kręgu grając w tę ich głupią grę. Czy oni w ogóle byli moimi przyjaciółmi? Nie sądzę. Tylko chcieli mieć mnie blisko siebie, żeby móc się pośmiać z mojego niedoświadczenia. Jak Molly śmiała kazać Harry’emu mnie pocałować. Wiedziała, że mam chłopaka. W przeciwieństwie do niej nie chodzę i nie całuję się ze wszystkimi wokoło. Całowałam tylko dwie osoby w moim życie, Noaha i Johnny’ego, piegowatego dzieciaka w trzeciej klasie, który po wszystkim kopnął mnie w goleń. Czy Harry by na to poszedł? Wątpię. Jego usta były takie różowe i pełne, wyobraziłam sobie Harry’ego pochylającego się, żeby mnie pocałować, a mój puls zaczął przyśpieszać… Co do cholery? Czemu myślałam o całowaniu go? Już nigdy więcej nie piję. Chwilę później, pomieszczenie zaczęło wirować, a ja poczułam się z lekka odurzona. Nogi zaczęły mnie prowadzić na górę do łazienki, usiadłam naprzeciwko muszli, oczekując zwymiotowania. Nic się nie stało. Jęknęłam i podniosłam się. Byłam gotowa, żeby wrócić z powrotem do akademika, ale wiedziałam, że Steph nie będzie miała na to ochoty.

Zanim zdążyłam się powstrzymać, moja dłoń zaczęła przekręcać klamkę od drzwi do pokoju Harry’ego. Wyglądał tak samo jak wcześniej, tylko, że tym razem pokój się poruszał pod moimi stopami. Kopii „Wichrowych wzgórz” brakowało na półce, gdzie była wcześniej, ale znalazłam ją na szafce nocnej obok „Dumy i uprzedzenia”. Komentarz  Harry’ego o powieści przeleciał mi przez głowę. Najwidoczniej czytał ją kiedyś i nawet zrozumiał, co jest rzadkością w naszej grupie wiekowej. A może musiał to przeczytać na wcześniejsze zajęcia. Ale dlaczego kopia „Wichrowych Wzgórz” była wyciągnięta? Chwyciłam ją i usiadłam na łóżku, wertując ją. Przyglądałam się stronom, a pokój przestał się kręcić.

Byłam tak bardzo wciągnięta w świat Catherine i Heathcliffa, że gdy drzwi się otworzyły, nie usłyszałam ich.

- Którego fragmentu z nikt nie może wejść do mojego pokoju nie zrozumiałaś poprzednim razem? – wrzasnął Harry. Jego wściekły wyraz twarzy zaskoczył mnie, ale i rozbawił w tym samym momencie.

- Prze... przepraszam. Ja…

- Wynoś się stąd – syknął, a ja utkwiłam w nim wzrok. Alkohol był wciąż świeży w moim organizmie, za świeży, żeby pozwolić Harry’emu na wydzieranie się na mnie.

- Nie musisz być takim kretynem! – Mój głos zabrzmiał znacznie głośniej niż planowałam.

- Jesteś w moim pokoju, znowu, po tym jak dałem ci do zrozumienia, że nie masz prawa. Więc wynocha! – krzyknął, podchodząc do mnie.
- Czemu mnie nie lubisz? – Nie miałam pojęcia co skłoniło mnie, żeby go o to spytać. Nie byłam pewna czy moje już i tak urażone ego, potrafiło znieść odpowiedz.
__________________________________________

No więc tak.. po pierwsze wiemy, że zrobiłyśmy ogromną przerwę, ale nie mogłyśmy nic na to poradzić. Teraz postaramy się dodawać rozdziały systematycznie tak ok. co 3-4 dni, jak się uda to może nawet wcześniej. A właśnie i postaramy nie znaczy, że obiecujemy. Po drugie nie, nie zamierzamy oddać komuś innemu tego tłumaczenia, chociaż i tak zauważyłyśmy, że już wiele innych tłumaczeń tego fanfika powstało, nie fajnie, ale już mniejsza z tym.. Mam tylko nadzieje, że nie zrezygnujecie z naszego bloga. To opowiadanie to moje oczko w głowie, w jakiś sposób jestem z nim zżyta i zaczęłam je tłumaczyć dla Was, żebyście też mogli poczuć (?) to co ja czuje, kiedy je czytam. 
-A.

Obserwatorzy