poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Informacja.

A więc. Jest taka sprawa.. Znalazłam inny blog z tłumaczeniem tego fanfika i okazuje się, że ma dużo więcej rozdziałów. Został on założony później od nas, ale dziewczyna która go tłumaczy twierdzi, że kiedy szukała już powstałego tłumaczenia "After", nie znalazła. Wierzę czy nie wierzę, nie ważne. Ogólnie sytuacja nie jest fajna i jest mi cholernie przykro. Wracając.. Domyślam się, że z czasem 'przeskoczycie' na tamten blog, bo zbyt dobrze wiem, że niekoniecznie liczy się jakoś, a szybkość dodawania rozdziałów.
No, ale mniejsza.. poświęcamy kupę czasu, żeby to tłumaczenie było jak najlepsze, niemal bezbłędne, żeby było ono na poziomie i dobrze Wam się je czytało.Trudno mi z tym, ale teraz daje Wam wybór.. Skończyć to co zaczęłam? Czy poddać się, bo nie wiem czy to ma w tym momencie jakikolwiek sens. Wszystko zależy od Was. Napiszcie w komentarzach, a na końcu podajcie twitter'a i przepraszam jeśli kogoś w jakiś sposób uraziłam. -A.

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 17

- Czemu mnie o to pytasz? – Spojrzał w moją stronę.

- Nie wiem… bo byłam miła w stosunku do ciebie, a ty jesteś wiecznie wredny. Myślałam, że moglibyśmy zostać przyjaciółmi. – Jak głupio to zabrzmiało? Złapałam dłonią końcówkę nosa i czekałam na jego odpowiedz.

- My? Przyjaciółmi? – Zaśmiał się. – Czy nie jest oczywiste dlaczego to niemożliwe?

- Nie dla mnie.

- Cóż, na początek jesteś zbyt spięta, najprawdopodobniej dorastałaś w jakimś perfekcyjnym domu, który wyglądał jak każdy inny w dzielnicy, pewnie rodzice kupowali ci wszystko czego zapragnęłaś i nigdy nie musiałaś o nic prosić dwa razy. A te idiotyczne plisowane spódnice... To znaczy, szczerze, kto się tak ubiera mając osiemnaście lat? – powiedział, a mi opadła szczęka.

- Nic o mnie nie wiesz! Moje życie tak wcale nie wygląda! Mój ojciec alkoholik porzucił nas kiedy miałam dziesięć lat, a moja mama harowała jak wół, żebym mogła dostać się do college’u. Zaczęłam pracować jak tylko skończyłam 16 lat, żeby pomóc z rachunkami i tak się składa, że lubię swoje ubrania, przepraszam jeśli nie ubieram się jak dziwka, jak te wszystkie dziewczyny z twojego otoczeniu! Jak na kogoś kto stara się wyróżniać i być odmiennym, z pewnością zbyt łatwo przychodzi ci osądzanie ludzi – wykrzyczałam, a on zacisnął pięści. Poczułam łzy szczypiące moje oczy i obróciłam się, żeby wytrzeć je zanim zauważy.

- Wiesz co, i tak nie chcę się z tobą przyjaźnić, Harry – powiedziałam mu i sięgnęłam klamki. To przez wódkę stałam się odważniejsza i dlatego nakrzyczałam na Harry’ego.

- Gdzie idziesz? – zapytał. Był taki humorzasty i niemożliwy do przewidzenia.

- Idę na przystanek, żeby wrócić do mojego pokoju i nigdy, przenigdy tutaj nie wracać. Mam dość próbowania zaprzyjaźnienia się z którymś z was.

- Jest za późno, żebyś wracała sama autobusem.

- Chyba nie na poważnie starasz się zgrywać kogoś, komu zależy na tym czy coś mi się stanie – Zaśmiałam się. Nie mogłam za nim nadążyć.

- Wcale nie powiedziałem, że mnie to obchodzi… po prostu cię ostrzegam. To zły pomysł.

- Cóż, Harry, nie mam innego wyboru. Wszyscy są pijani, łącznie ze mną – odpowiedziałam, a łzy spłynęły mi po policzkach. Byłam upokorzona, że to właśnie Harry z całej tej gromady jest świadkiem mojego płaczu, znowu.

- Zawsze płaczesz na imprezach?- spytał z lekkim uśmiechem.

- Najwyraźniej, od czasu kiedy te są jedynymi na których byłam – ponownie dosięgnęłam klamki od drzwi i otworzyłam je.

- Theresa – powiedział tak cicho, że prawie go nie usłyszałam. Z wyrazu jego twarzy nie dało się nic odczytać. Pokój po raz kolejny zaczął wirować, więc złapałam się szafki stojącej obok drzwi. – Wszystko okej?- zapytał. Pokiwałam głową chociaż mnie mdliło. – Po prostu usiądź na kilka minut, potem możesz pójść na przystanek.

Znów przytaknęłam. Wyszłam z pomieszczenia i po raz kolejny zawołał mnie. – Możesz usiąść tutaj.. tak sądzę – powiedział i głęboko westchnął.

- Myślałam, że nikomu nie wolno przebywać w twoim pokoju? - zapytałam i usiadłam na podłodze.

- To się nie zdarzy ponownie – prychnął. Więc wrócił do bycia sobą. Czknęłam, a kąciki jego ust uniosły się ku górze. – Jeśli zwymiotujesz w moim pokoju… – ostrzegł.

- Myślę, że po prostu potrzebuję trochę wody – odezwałam się i poruszyłam, żeby wstać.

- Masz – odrzekł, podając mi jego czerwony kubek. Przewróciłam oczami i odsunęłam go od siebie.

- Powiedziałam wodę, nie piwo.

- To woda, ja nie piję - odpowiedział. Wydałam z siebie dźwięk między łapaniem tchu, a śmiechem. Nie ma mowy, żeby Harry był z tych niepijących. Nie pamiętam, żeby pił z butelki z wódką, ale wciąż. – Zaskoczona? – zapytał, a ja skinęłam głową.

- Nie zamierzasz chyba tutaj siedzieć i opiekować się mną, co nie? – Naprawdę wolałabym być sama w moim pijackim stanie. Zaczynałam czuć się winna za nakrzyczenie na Harry’ego. – Wyzwalasz we mnie to, co najgorsze – powiedziałam na głos, nie mając tego w zamiarze.

- Ostro – oznajmił, jego ton był poważny. – I tak, zamierzam tutaj siedzieć i cię niańczyć. Jesteś pijana po raz pierwszy w swoim życiu i masz zwyczaj dotykania moich rzeczy, kiedy nie ma mnie w pobliżu. – powiedział i zajął miejsce na łóżku. Chwyciłam za kubek z wodą i wzięłam łyk, wyczułam miętę na brzegu i nie potrafiłam się powstrzymać, by nie pomyśleć jak smakowałyby usta Harry’ego. Boże, nigdy więcej nie piję. Zanotowałam to sobie w głowie, z powrotem siadając na podłodze.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 16

- Wyzwanie - odpowiedział zanim zdążyłam go spytać.

Jakie wyzwanie powinnam mu dać? Wiem, że zrobi cokolwiek, taki już był.- Ja... hmm... wyzywam cię żebyś…

- Żebym co? – powiedział zniecierpliwiony. Niemalże wyzwałam go, żeby powiedział coś miłego o każdej osobie w grupie, ale zrezygnowałam, jakkolwiek zabawne mi się to wydawało.

- Zdejmij koszulkę i nie zakładaj jej przez resztę gry. – Molly powiedziała za mnie i byłam jej wdzięczna. Nie dlatego, że Harry ściągnie swoją bluzkę, oczywiście, ale dlatego, że nie mogłam wymyśleć nic co mógłby zrobić.

 - Jak dojrzale  – odrzekł, ale ściągnął koszulkę przez głowę. Mój wzrok przeniósł się bezpośrednio na jego długi tors. Sposób w jaki czarny tatuaż był umiejscowiony wzdłuż jego zaskakująco opalonego ciała był w pewnym stopniu pociągający. Na brzuchu pod jaskółkami miał tatuaż z motylem, wyglądało to znacznie lepiej niż powinno. Na rękach miał znacznie więcej tatuaży niż sądziłam. Mniejsze, były widocznie losowo rozproszone wzdłuż jego barków i bioder. Steph trąciła mnie łokciem, a ja oderwałam od niego wzrok, modląc się, żeby nikt nie spostrzegł jak się w niego wpatrywałam. Kontynuowaliśmy grę, Molly pocałowała Tristana i Zayna, Steph opowiedziała nam o jej pierwszym razie, a Niall i nowa dziewczyna wymienili się śliną. Jak ja się znalazłam w centrum tej napalonej hormonalnie grupy studentów?

- Tessa, prawda czy wyzwanie? - zapytał Tristan.

- Po co w ogóle pytać? Wiemy co odpowie – przerwał Harry.

- Wyzwanie – rzuciłam, zaskakując ich i siebie jednocześnie.

- Hmm… Tessa, wyzywam cię do… weź łyk wódki. - Tristan się uśmiechnął.

- Nie piję.

- W tym sęk.

- Słuchaj, jeśli nie chcesz tego robić… – zaczął Niall, spojrzałam na Harry’ego i Molly śmiejących się z moich ograniczeń.

- Dobra, jeden łyk – odparłam, a wzrok Harry’ego napotkał mój. Posłał mi dość dziwne spojrzenie.
Chwilę później podano mi flaszkę czystej wódki. Przez przypadek umieściłam nos nad otworem, wąchając cuchnącą ciesz. Wypalała moje nozdrza. Zmarszczyłam nos, próbując ignorować chichot za mną. Starałam się nie myśleć o tych wszystkich osobach, które maczały usta w butelce zanim przechyliłam i wzięłam łyk. Wódka była ostra i paliła od języka w dół do żołądka, ale udało mi się to połknąć. Smakowało okropnie. Wszyscy zaklaskali i zaśmiali się, z wyjątkiem Harry’ego. Gdybym  nie znała go lepiej, pomyślałabym, że był wściekły albo może rozczarowany. On jest taki dziwny. Poczułam przypływ gorąca na policzkach i małą ilość alkoholu w moich żyłach, która rosła z każdą kolejną rundą, w której zostałam wyzywana do wzięcia kolejnego. Muszę przyznać, że byłam bardzo zrelaksowana, chociaż raz czułam się dobrze.

- To samo wyzwanie. – Zayn się zaśmiał i wziął łyk wódki zanim wręczył mi butelkę po raz piąty. Nawet nie pamiętam tych wyzwań i prawd które wydarzyły się przez ostatnie kilka rund. Tym razem wzięłam dwa większe łyki zanim wyrwano mi ją z uścisku.

- Myślę, że masz już dość  – powiedział Harry i podał butelkę Niallowi, który upił z niej trochę. Za kogo on się uważał, żeby mówić mi kiedy mam dosyć? Każdy inny nadal pił, więc ja też mogłam. Z powrotem chwyciłam butelkę od Nialla i wypiłam trochę, upewniając się, żeby wysłać Harry’emu uśmieszek, zanim butelka dotknęła moich ust.

- Nie mogę uwierzyć, że nigdy wcześniej nie piłaś, to fajne, nie? – zapytał Zayn, a ja zachichotałam. Myśli o nieodpowiedzialności uderzyły mnie, ale wypchałam je z głowy. To tylko jedna noc.

- Harry, prawda czy wyzwanie? - spytała Molly. Wyzwanie rzecz jasna.

- Pocałuj Tessę – powiedziała i posłała mi fałszywy uśmiech. Oczy Harry’ego otworzyły się szeroko, a ja chciałam uciec jak najdalej.

- Nie, mam chłopaka – powiedziałam im, powodując, że zaczęli się ze mnie nabijać po raz setny dzisiejszej nocy. Czemu ja w ogóle się kręcę wokół ludzi, którzy stale się ze mnie śmieją?

- Więc? To jest tylko wyzwanie.  Po prostu to zrób. – Molly naciskała.

- Nie, nikogo nie pocałuje – prychnęłam i wstałam. Harry tylko wziął łyk z kubka. Miałam nadzieje, że poczuł się urażony, chociaż właściwie nie obchodziło mnie to. Nienawidził mnie i był chamski. Kiedy postawiłam się na nogi, uderzył we mnie pełny efekt alkoholu. Zachwiałam się, ale szybko się pozbierałam i odeszłam od nich. Przechodząc przez tłum, udało mi się znaleźć drzwi wejściowe. Tak szybko jak się otworzyły, jesienny wietrzyk musnął moją twarz. Zamknęłam oczy i zaciągnęłam się świeżym powietrzem, po czym poszłam usiąść na znajomym kamiennym murku. Zanim zorientowałam się co robię, telefon znalazł się w moich rękach, wykręcających numer Noaha.

- Cześć?  - powiedział, jego znajomy głos sprawił, że bardziej za nim zatęskniłam.

- Hej... kotku – odpowiedziałam i zaśmiałam się. Nigdy nie używaliśmy takich przekomicznych pieszczotliwych zdrobnień.

- Tessa, jesteś pijana? – Brzmiał, jakby mnie osądzał. Nie powinnam była do niego dzwonić.

- Nie... oczywiście, że nie – skłamałam i się rozłączyłam, docisnęłam palcem przycisk do wyłączania telefonu. Nie chciałam żeby odzwaniał. Zrujnował mi dobry nastrój po alkoholu. Weszłam chwiejnym krokiem z powrotem do środka, ignorując gwizdy i niedojrzałe komentarze od pijanych typków. Zgarnęłam flaszkę brązowego płynu z lady w kuchni i napiłam się trochę za dużo. Smakowało gorzej niż wódka i nawet bardziej paliło. Moje ręce błądziły w poszukiwaniu kubka pełnego czegoś, co by usunęło ten smak z moich ust. Skończyłam na otwieraniu szafek i używając szklanki, żeby wlać trochę kranówki. Upewniłam się potem, by włożyć szklankę do zlewu. Woda trochę pomogła, ale nie za bardzo. Grupa moich „przyjaciół” nadal siedziała w kręgu grając w tę ich głupią grę. Czy oni w ogóle byli moimi przyjaciółmi? Nie sądzę. Tylko chcieli mieć mnie blisko siebie, żeby móc się pośmiać z mojego niedoświadczenia. Jak Molly śmiała kazać Harry’emu mnie pocałować. Wiedziała, że mam chłopaka. W przeciwieństwie do niej nie chodzę i nie całuję się ze wszystkimi wokoło. Całowałam tylko dwie osoby w moim życie, Noaha i Johnny’ego, piegowatego dzieciaka w trzeciej klasie, który po wszystkim kopnął mnie w goleń. Czy Harry by na to poszedł? Wątpię. Jego usta były takie różowe i pełne, wyobraziłam sobie Harry’ego pochylającego się, żeby mnie pocałować, a mój puls zaczął przyśpieszać… Co do cholery? Czemu myślałam o całowaniu go? Już nigdy więcej nie piję. Chwilę później, pomieszczenie zaczęło wirować, a ja poczułam się z lekka odurzona. Nogi zaczęły mnie prowadzić na górę do łazienki, usiadłam naprzeciwko muszli, oczekując zwymiotowania. Nic się nie stało. Jęknęłam i podniosłam się. Byłam gotowa, żeby wrócić z powrotem do akademika, ale wiedziałam, że Steph nie będzie miała na to ochoty.

Zanim zdążyłam się powstrzymać, moja dłoń zaczęła przekręcać klamkę od drzwi do pokoju Harry’ego. Wyglądał tak samo jak wcześniej, tylko, że tym razem pokój się poruszał pod moimi stopami. Kopii „Wichrowych wzgórz” brakowało na półce, gdzie była wcześniej, ale znalazłam ją na szafce nocnej obok „Dumy i uprzedzenia”. Komentarz  Harry’ego o powieści przeleciał mi przez głowę. Najwidoczniej czytał ją kiedyś i nawet zrozumiał, co jest rzadkością w naszej grupie wiekowej. A może musiał to przeczytać na wcześniejsze zajęcia. Ale dlaczego kopia „Wichrowych Wzgórz” była wyciągnięta? Chwyciłam ją i usiadłam na łóżku, wertując ją. Przyglądałam się stronom, a pokój przestał się kręcić.

Byłam tak bardzo wciągnięta w świat Catherine i Heathcliffa, że gdy drzwi się otworzyły, nie usłyszałam ich.

- Którego fragmentu z nikt nie może wejść do mojego pokoju nie zrozumiałaś poprzednim razem? – wrzasnął Harry. Jego wściekły wyraz twarzy zaskoczył mnie, ale i rozbawił w tym samym momencie.

- Prze... przepraszam. Ja…

- Wynoś się stąd – syknął, a ja utkwiłam w nim wzrok. Alkohol był wciąż świeży w moim organizmie, za świeży, żeby pozwolić Harry’emu na wydzieranie się na mnie.

- Nie musisz być takim kretynem! – Mój głos zabrzmiał znacznie głośniej niż planowałam.

- Jesteś w moim pokoju, znowu, po tym jak dałem ci do zrozumienia, że nie masz prawa. Więc wynocha! – krzyknął, podchodząc do mnie.
- Czemu mnie nie lubisz? – Nie miałam pojęcia co skłoniło mnie, żeby go o to spytać. Nie byłam pewna czy moje już i tak urażone ego, potrafiło znieść odpowiedz.
__________________________________________

No więc tak.. po pierwsze wiemy, że zrobiłyśmy ogromną przerwę, ale nie mogłyśmy nic na to poradzić. Teraz postaramy się dodawać rozdziały systematycznie tak ok. co 3-4 dni, jak się uda to może nawet wcześniej. A właśnie i postaramy nie znaczy, że obiecujemy. Po drugie nie, nie zamierzamy oddać komuś innemu tego tłumaczenia, chociaż i tak zauważyłyśmy, że już wiele innych tłumaczeń tego fanfika powstało, nie fajnie, ale już mniejsza z tym.. Mam tylko nadzieje, że nie zrezygnujecie z naszego bloga. To opowiadanie to moje oczko w głowie, w jakiś sposób jestem z nim zżyta i zaczęłam je tłumaczyć dla Was, żebyście też mogli poczuć (?) to co ja czuje, kiedy je czytam. 
-A.

niedziela, 28 lipca 2013

Ogłoszenie parafialne

Ogłaszam wszem i wobec, iż w tym momencie nie posiadam pełnego dostępu do internetu. Jestem cały czas na mobilnym. Dodatkowo, z racji, że są teraz wakacje, często przebywam poza domem i dlatego rozdziały pokazują się dość rzadko. Jak tylko znajdę czas i będę już miała internet to wstawię następny. 
- A.

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 14 & 15

Nareszcie piątek, a mój pierwszy tydzień w akademiku prawie skończony. Czując się zadowolona z przebiegu tego tygodnia, planowałam zagospodarować sobie czas z nauki na wypożyczenie jakichś filmów dzisiejszego wieczoru, skoro Steph najprawdopodobniej będzie na imprezie. Posiadanie całego wykazu sal lekcyjnych naprawdę sprawia, że wszystko jest dla mnie prostsze, więc mogę zrobić wiele rzeczy z wyprzedzeniem.  Chwyciłam moją torebkę i wyszłam wcześnie, zatrzymując się przy kawiarni, żeby wziąć kawę, aby doładować siły.

- Tessa, tak? – odezwał się za mną dziewczęcy głos,  gdy czekałam w kolejce. Obróciłam się, żeby zastać tę rudowłosą dziewczynę z imprezy. Molly, myślę, że tak Steph ją nazywała.

- Tak – odpowiedziałam i okręciłam się wokół.

- Idziesz na imprezę dzisiaj wieczorem? – zapytała. Wzdychając, obróciłam się ponownie i pokręciłam głową. – Powinnaś , ma być zajebiście – powiedziała i uśmiechnęła się. Przesunęła swoim małym palcem po wielkim tatuażu na jej przedramieniu.

- Szkoda, wiem, że Zayn chciał cię zobaczyć – powiedziała, a ja nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się. – No co? Mówił o tobie wczoraj.

- Wątpię… a nawet jeśli, mam chłopaka – powiedziałam, powodując, że jej uśmieszek się powiększył.

-Szkoda, moglibyśmy mieć podwójną randkę – uśmiechnęła się głupio, a ja dziękowałam Bogu kiedy moje zamówienie było gotowe. Moja dłoń za szybko zacisnęła się wokół kubka i trochę kawy chlupnęło nad krawędzią, oparzając przy tym moją rękę, przeklęłam pod nosem i odeszłam. Podwójna randka z kim? Z nią i Harrym oczywiście. Fuj, Zayn był miły i w ogóle, ale Noah jest dla mnie wszystkim. Nie rozmawialiśmy zbytnio tego tygodnia, ale to tylko dlatego, że mój grafik był za bardzo napięty. Wysyłam mu szybkie wiadomości, mówiąc mu, że tęsknie i kierowałam się na zajęcia.

Dzień był świetny. Liam i ja spotkaliśmy się przy księgarni, żeby pójść razem na literaturę. Opierał się o mur, a kiedy do niego dotarłam przywitał się ze mną z wielkim uśmiechem.

- Wyjdę pół godziny przed końcem dzisiejszych lekcji, lecę do domu na weekend.- oznajmił mi.

- To jest takie ekscytujące! – odpowiedziałam, może i ja  czasami powinnam na weekend pojechać do domu. Mieszkanie mojej mamy jest tylko dwie godziny stąd, ale nadal nie kupiłam samochodu, więc będę musiała poczekać.

Tak jak powiedział, Liam opuścił zajęcia trzydzieści minut przed końcem i nagle stałam się bardzo świadoma Harry’ego siedzącego obok mnie. W college’u możemy siedzieć gdzie tylko chcemy, inne krzesło każdego dnia, ale Harry zawsze siadał obok mnie w pierwszym rzędzie. Wiem, że robił to tylko, żeby mnie denerwować, ale ignorowałam go cały tydzień.

- Zaczniemy nasz tydzień dyskusji o  „Dumie i uprzedzeniu” Jane Austen. – ogłosił profesor Hill kiedy dobiegł koniec wykładu. Nie mogłam powstrzymać mojego wielkiego uśmiechu. Czytałam tą powieść co najmniej dziesięć razy, to jest jedna z moich ulubionych.

- Niech zgadnę, uwielbiasz pana Darcy’iego – powiedział Harry kpiącym głosem, kiedy wyszłam na zewnątrz.

- Właściwie tak, ubóstwiam go – Dotarliśmy do skrzyżowania, popatrzyłam w obie strony zanim przeszłam przez ulicę.

- Oczywiście, że tak – zaśmiał się, kontynuując podążanie za mną.

- Jestem pewna, że nie jesteś w stanie pojąć uroku pana Darcy’iego – moje myśli powędrowały do ogromnej kolekcji powieści w pokoju Harry’ego. One nie mogą być jego. Mogą?

- Mężczyzna, który jest chamski i nieznośny został zmieniony w romantycznego bohatera? To wręcz komiczne.Jeśli Elizabeth miałaby rozum powiedziałaby mu, żeby się odpierdolił.

Zaśmiałam się jego doborem słów, ale zakryłam usta, wstrzymując się. Właściwie znalazłam przyjemność w przekomarzaniu się z nim, ale to byłoby tylko kwestią czasu, minut jeśli dopisze mi szczęście, dopóki by nie powiedział czegoś nieprzyjemnego.  Miał dołeczki kiedy się uśmiechał, a ja nie mogłam się powstrzymać, żeby nie podziwiać jego zniewalającego wyglądu. Piercingi i w ogóle.

- Więc zgadzasz się, że Elizabeth jest idiotką? – uniósł brwi.

- Nie, ona jest jedną z najsilniejszych, najbardziej skomplikowanych postaci jakie zostały kiedykolwiek napisane. – obroniłam. Znowu się zaśmiał, a ja mu zawtórowałam. Coś mignęło w jego oczach i przestał.

- Do zobaczenia, Theresa – powiedział i obrócił się. Co z nim jest? Zanim mogłam zacząć analizować jego działanie, zadzwonił mój telefon. To był Noah. Poczułam dziwne poczucie winy kiedy odebrałam.

- Hej Tess, zamierzałem ci odpisać, ale pojąłem, że mogę równie dobrze zatelefonować – głos Noaha brzmiał pośpiesznie.

- Co robisz? Wydajesz się być zajęty.

- Nie, jestem w drodze na grilla, żeby spotkać się z paroma przyjaciółmi – wyjaśnił.

- Dobra, nie będę cię przetrzymywać.Jestem taka szczęśliwa, że to już piątek. Jestem gotowa na weekend.

- Idziesz na inną imprezę? Twoja mama jest nadal zawiedziona. – Czemu wspomniał o tym mojej mamie? Cieszę się, że jest blisko z nią, ale czasami bycie z nim jest jak posiadanie denerwującego małego brata, który na mnie donosi. Czy ja właśnie porównałam go do brata? To był długi tydzień.

- Nie, nie idę na imprezę, tęsknie.

- Też za tobą tęsknie Tess. Bardzo. Zadzwoń do mnie później, okej?

Zgodziłam się i wymieniliśmy się „ Kocham Cię” zanim się rozłączyliśmy.

Kiedy wróciłam do pokoju , Steph szykowała się na imprezę, zakładam, że jest ona w domu bractwa Harry’ego . Zalogowałam się na Netflix i przeglądałam filmy, decydując który obejrzę wieczorem.

- Naprawdę chciałabym byś mogła przyjść, przysięgam, że nie zostaniemy tym razem. Chodź tylko na trochę. Oglądanie samemu filmów w tym małym pokoju brzmi beznadziejnie! – jęknęła a ja się zaśmiałam. Kontynuowała błaganie mnie, podczas gdy czesała włosy i przebierała się w trzy różne sukienki.

Zdecydowała się na białą, która zostawiała niewiele do wyobrażenia. Biały kolor sukienki wyglądał bardzo dobrze przy jej jaskrawych czerwonych włosach, muszę przyznać. Zazdrościłam jej pewności siebie. Wiem, że mam przyzwoite ciało, krągłości we wszystkich odpowiednich miejscach, ale nie czuję się komfortowo ze swoją sylwetką, jak ona. Miałam tendencję do zakładania ciuchów, które zakrywały mój wielki biust, podczas gdy ona starała się podkreślić swój tak bardzo jak to tylko możliwe.

- Wiem, ja po prostu… ugh! Co do cholery? – wydarłam się na ekran mojego laptopa, który teraz był cały czarny. Próbowałam go wyłączyć i włączyć, ale nic się nie zmieniło.

- To znak, że powinnaś iść. Mój laptop jest u Nialla w pokoju więc nie możesz użyć mojego – uśmiechnęła się i znowu zarzuciła włosami.  Ja naprawdę nie chciałam siedzieć w pokoju sama bez niczego do roboty albo oglądania.

- Dobra, ale wychodzimy przed północą. – jęknęłam, a ona podskoczyła, klaszcząc w dłonie.

~*~

Przebrałam się z mojej piżamy i założyłam nowe dżinsy, których jeszcze na sobie nie miałam. Były one trochę bardziej obcisłe niż moje zwykłe spodnie, ale byłam zmuszona zrobić pranie, dlatego nie mając żadnego wyboru, założyłam te. Moja koszula była zwyczajna, czarna przy tym zapinana, z koronkowym wykończeniem na ramiączkach.

- Wow, właściwie bardzo lubię twój outfit – powiedziała Steph. Przypuszczam, że to komplement pomimo zaskoczenia w jej głosie, iż mogłaby rzeczywiście lubić coś co noszę. Uśmiechnęłam się, a ona usiłowała dać mi znowu eyeliner.

- Nie tym razem – powiedziałam jej, przypominając sobie jak to się rozmazało przez moje ostatnie łzy. Czemu znowu zgodziłam się tam wrócić?

- Molly podrzuci nas tam zamiast Nialla, właśnie napisała, więc będzie tu w każdej chwili.

- Nie sądzę, żeby mnie lubiła – wiem, że nie.

- Lubi, ona czasami jest po prostu  zbyt szczera i myślę, że jest onieśmielona przez ciebie.

- Przeze mnie? Dlaczego, do cholery, miałaby być onieśmielona przeze mnie? – zaśmiałam się. To ja jestem tą, która jest onieśmielona przez nią.

- Myślę, że tylko dlatego, że jesteś zupełnie inna od nas – powiedziała i się uśmiechnęła. Wiem, że jestem inna od nich, ale dla mnie to oni są „inni”. – Nie przejmuj się nią, będzie zajęta dzisiejszego wieczoru – zaśmiała się.

- Przez Harry’ego? – zapytałam zanim zdołałam się pohamować. - Nie mogłam nic poradzić na to, ale zauważyłam w jaki sposób patrzy się na mnie z podniesionymi brwiami.

- Nie, przez Zayna prawdopodobnie. Zmienia facetów co tydzień. – To ostre zdanie o jej przyjaciółce, ale ona się po prostu uśmiechnęła.

- Nie umawia się z Harrym? – Wyobrażenie ich obściskujących się na łóżku pojawiło się w mojej głowie.

- Nie ma mowy, Harry się nie umawia. On tylko się zabawia z dużą ilością dziewczyn, ale z nikim się nie umawia. Nigdy.

- Oh. – to wszystko co zdołałam odrzec. Obdarowała mnie dziwnym uśmiechem i wzięła torebkę.

- Chodźmy – chwyciła mnie za ramie oraz pociągnęła na zewnątrz.

Dzisiejsza impreza była taka sama jak poprzednia, mnóstwo ludzi, wszędzie pijanych. Czemu po prostu nie zostałam w pokoju i nie wpatrywałam się w sufit? Molly zniknęła tak szybko jak przyjechaliśmy,  a ja skończyłam na wyłapaniu miejsca na kanapie i zostając tam, przez co najmniej godzinę zanim przyszedł kędzierzawy.

- Wyglądasz… inaczej – powiedział, kiedy wstałam. Jego oczy przeszywały moje ciało z góry na dół. Nawet nie próbował być subtelny. Pozostałam cicho, a tęczówki Harry’ego spotkały moje.  - Twoje ciuchy rzeczywiście ci dzisiaj pasują - zaśmiał się. Przewróciłam oczami i poprawiłam koszulę, nagle żałując, że nie miałam na sobie moich normalnych, luźnych ubrań. - Jestem zaskoczony widząc cię tu.

- Tak… Jestem zaskoczona, że znowu skończyłam tutaj. – powiedziałam i odeszłam od niego.  Nie szedł za mną, ale z jakiegoś powodu chciałam, żeby to zrobił.

Kilka godzin później, Steph była znowu pijana, cóż każdy był znów pijany. – Zagrajmy w prawdę czy wyzwanie – Zayn wybełkotał i mała grupka ich wytatuowanych przyjaciół zebrała się za kanapą. Molly podała butelkę wódki Niallowi, a on wypił ją jednym haustem. Ręce Harry’ego zakryły cały kubek, kiedy wziął łyk.

Wszyscy zgodzili się zagrać w pijaną wersję gry prawda czy wyzwanie, która nie mogłaby zakończyć się dobrze. Inna, wyglądająca na punka dziewczyna dołączyła do nich, a za nią Harry, Zayn, Niall i jego współlokator Tristan, Molly, Steph i ta nowa.– Powinnaś zagrać, Tessa – powiedziała Molly z figlarnym uśmiechem.

- Nie, wolę nie – odpowiedziałam i odwróciłam wzrok.

- Jakby rzeczywiście zagrała, musiałaby przestać być taką świętą na pięć minut  – powiedział im Harry, a wszyscy oprócz Steph się zaśmiali. Jego słowa wkurzały mnie, nie jestem świętoszkiem. Przyznaję, iż nie potrafię być pod każdym względem szalona, aczkolwiek nie uchodzę też za najgrzeczniejszą. Spojrzałam na Harry’ego i usiadłam po turecku w ich małym kręgu, pomiędzy Niallem, a nową dziewczyną. Harry się zaśmiał i wyszeptał coś do Zayna zanim zaczęli.

Początkowe kilka prawd i wyzwań były skierowane do Zayna, musiał wyżłopać całą puszkę piwa, Molly za zadanie dostała pokazania stanika ( co zrobiła ) i dowiedziałam się, że Steph ma przekłute sutki.

- Prawda czy wyzwanie, Theresa? – zapytał Niall, a ja przełknęłam ślinę.

- Prawda? – zapiszczałam. Harry się zaśmiał i wymruczał „ oczywiście”. Zignorowałam go, a Niall potarł swoje dłonie o siebie.

- Jesteś dziewicą? – spytał, a ja zakrztusiłam się swoim własnych oddechem.  Nikt nie wydawał się speszony natrętnym pytaniem poza mną. Poczułam gorąco napływające do moich policzków i humor na twarzach każdego.

- A więc?  – odparł Zayn. Mimo tego jak bardzo chciałam uciec i się schować, tylko przytaknęłam. Oczywiście, że jestem dziewicą, najdalszym moim i Noah’a posunięciem było obściskiwanie się i kiedy dotykał mojej pupy, przez dżinsy rzecz jasna.

Nikt nie wydawał się zaskoczony moją odpowiedzią,  tylko zaintrygowany – Więc umawiałaś się z Noah’em przez 2 lata i nie uprawiliście seksu?  – zapytała Steph, a ja przesunęłam się nieswojo. Pokręciłam jedynie głową.

- Kolej Harry’ego – powiedziałam, mając nadzieję, że ściągnę z siebie całą uwagę.
________________________________________________________

Chciałam bardzo podziękować @EllieMisrable za zbetowanie tych całych 2 rozdziałów. Jesteś niesamowita :)

Plus.. Wiemy, że nowe posty są dodawane rzadko, ale mamy nadzieje, że się przez to nie zrazicie do naszego tłumaczenia. -A.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 13

Reszta weekendu minęła szybko i na szczęście udało mi się uniknąć spotkania z Harrym. Upewniłam się, żeby wybrać się do sklepu w niedzielę, przed jego przyjściem do naszego pokoju i zostałam tam tak długo, dopóki nie byłam pewna, że sobie poszedł. Nowe ciuchy, które kupiłam zapełniły moją małą garderobę. Kiedy je układałam, nieprzyjemny głos Harry’ego zawitał w mojej głowie. „Wiesz, że jedziemy na imprezę, nie do kościoła”, powiedział i z cała pewnością zrobiłby to znowu, gdyby zobaczył moje nowe ubrania. Postanowiłam, że już nie będę chodzić na imprezy ze Steph albo gdziekolwiek gdzie mógłby być Harry. Nie był dobrym towarzyszem i wykańczał mnie psychicznie.

Poniedziałkowy poranek, mój pierwszy dzień zajęć na uczelni, nie mogłabym być bardziej gotowa. Obudziłam się nadzwyczaj wcześnie, żeby mieć pewność, że będę w stanie wziąć kąpiel bez pośpiechu. Moja zapinana na guziki koszula i plisowana spódnica były perfekcyjnie wyprasowane i gotowe do założenia. Planowałam wyjść wcześniej, tak, żeby móc dostać się na moje pierwsze zajęcia co najmniej 15 minut przed rozpoczęciem, aby mieć pewność, że się nie spóźnię.

Kiedy budzik Steph zaczął dzwonić, ta w niego uderzyła. Powinnam ją obudzić? Jej zajęcia mogą zaczynać się później niż moje albo może w ogóle nie planuje na nie iść. Wyobrażenie przepuszczenia pierwszego dnia zestresowało mnie, ale ona była studentką drugiego roku, więc może miała to pod kontrolą. Nareszcie, czas, żeby się ubrać i przygotować do wyjścia. Włożyłam ciuchy, spięłam włosy i założyłam torbę przez ramię. Rzuciłam okiem po raz ostatni w lustro i udałam się na moje pierwsze zajęcia. Dobrze zrobiłam, że przestudiowałam mapę kampusu tak więc mogłam łatwo znaleźć klasy. Kiedy weszłam do środka mojej klasy od historii, pomieszczenie było prawie puste, z wyjątkiem jednej osoby.

Postanowiłam usiąść obok niego. Oczywiste było, że zależało mu na punktualności. Tak jak mi.

- Gdzie są wszyscy? – spytałam, a on się uśmiechnął. Miał cudowny uśmiech.

- Prawdopodobnie biegają po kampusie, żeby wyrobić się tutaj na czas – zaśmiał się, a ja natychmiast go polubiłam. Powiedziałabym dokładnie to samo co on.

- Jestem Tessa Young – rzekłam i uniosłam kąciki ust w przyjaznym grymasie.

- Liam Payne – odpowiedział z równie uroczym uśmiechem jak za pierwszym razem. Resztę czasu przed zajęciami spędziliśmy na rozmowie, oboje byliśmy na specjalizacji angielskiej. Miał też dziewczynę o imieniu Danielle. Nie drwił ze mnie, kiedy powiedziałam mu, że Noah jest o klasę niżej. Byłam zadowolona, że usiadłam obok niego. Klasa się wypełniła, a ja i Liam przedstawiliśmy się profesorowi.

Kiedy dzień ciągnął się podobnie, zaczynałam żałować, że wzięłam pięć lekcji, zamiast czterech. Popędziłam na zajęcia z literatury i ledwo co zdążyłam wyrobić się na czas. Dzięki Bogu, to była ostatnia lekcja tego dnia. Poczułam ulgę kiedy ujrzałam Liama siadającego w pierwszym rzędzie, miejsce obok niego było puste. – Witam ponownie. – Uśmiechnął się, a ja usiadłam koło niego.

Profesor rozpoczął lekcję rozdając semestralny program nauczania i przedstawiając się nam. Byłam taka szczęśliwa, że college różnił się od szkoły średniej. Nauczyciele nie kazali ci stanąć przed klasą, przedstawiać się na forum albo wykonywać wszelkie inne żenujące i zbędne rzeczy.

Podczas przedstawiania przez profesora naszej listy lektur, drzwi się otworzyły, a moja szczęka zderzyła się z ziemią. Oczywiście, kiedy tylko myślałam, że mój dzień stawał się do zniesienia, wpadałam na Harry’ego.

- Ugh – mruknęłam pod nosem, a Liam się zaśmiał.

- Znasz Harry’ego Stylesa?- zapytał. Harry musiał mieć raczej niezłą reputacje wokół kampusu, skoro ktoś tak uroczy jak Liam go znał.

- Tak jakby, moja współlokatorka się z nim przyjaźni.  Jest kretynem – wyszeptałam. Wzrok Harry’ego utknął na mnie i obawiałam się, że mnie usłyszał. Szczerze nie obchodziło mnie to, jakby wcale nie był świadomy tego, że był palantem. Ciekawiło mnie co Liam wie o nim, nie mogłam się powstrzymać, by go o to nie spytać. - Znasz go?

- Tak… on jest... – przerwał, a jego wzrok padł za mnie. Obróciłam się i zobaczyłam Harry’ego wślizgującego się za biurko koło mnie. Liam pozostał cicho do końca wykładu.

- To wszystko na dzisiaj, widzimy się w środę – powiedział profesor Hill i opuścił klasę.

- Myślę, że to będą moje ulubione zajęcia – powiedziałam Liamowi, a on przytaknął. Jego dobry nastrój zniknął, a ja odwróciłam się, żeby zobaczyć Harry’ego idącego obok nas.

- Czego chcesz, Harry? – zapytałam, dając mu posmakować jego własnych środków. To nie działało, wydawał się być rozbawiony.

- Niczego. Cieszę się, że mamy razem zajęcia – zakpił i przebiegł palcami po włosach, trzepiąc nimi i układając je na czole.

- Do zobaczenia później, Tessa – powiedział Liam. Popatrzył na Harry’ego jeszcze jeden raz i odszedł w przeciwnym kierunku.

- Wybrałaś sobie największą ofiarę losu w klasie na przyjaciela.

- Nie mów tak o nim, jest uroczy i inteligentny. W przeciwieństwie do ciebie. – Byłam zszokowana moimi ostrymi słowami skierowanymi w jego kierunku. On naprawdę wydobywał ze mnie to co najgorsze.

- Stajesz się zadziorniejsza z każdą kolejną rozmową, Theresa.

- Jeśli jeszcze raz mnie tak nazwiesz... – ostrzegłam, a on się zaśmiał. Próbowałam go sobie wyobrazić bez tych tatuaży i kolczyków. Właściwie to był atrakcyjny, ale jego osobowość wszystko niszczyła.

- Przestań się we mnie wpatrywać – powiedział i skręcił za rogiem, znikając zanim zdążyłam pomyśleć o odgryzieniu się.
_________________________________________________________________

Wybaczcie, że tak długo to trwało, ale są wakacje, każdy chce mieć czas dla siebie. 
Dziękuję też @EllieMisrable za pomoc przy betowaniu. Już dostałaś swój prezent :)
- S.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 11 & 12

Moje oczy napotkały jego. Zauważyłam, że były zielone. Właściwie ani razu nie nawiązał ze mną kontaktu wzrokowego aż do teraz. Szybko się odwrócił, a ja przeszłam obok niego wychodząc z łazienki. Chwycił moje ramię, ale nie delikatnie i pociągnął mnie z powrotem.

- Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam i wyszarpnęłam rękę z jego uścisku.

- Płakałaś? – zapytał. Jego ton był interesujący. Jeśli nie byłby to Harry, mogłabym rzeczywiście uważać, że był zaniepokojony.

- Zostaw mnie w spokoju, Harry. – Stał przede mną, swoją wysoką posturą blokował moje ruchy. Nie mogłam dłużej znosić jego gierek. – Harry, proszę. Błagam cię, jeśli masz w sobie coś ludzkiego, zostawisz mnie. Po prostu zachowaj dla siebie jakiekolwiek wredne komentarze, które masz zamiar powiedzieć mi jutro. Proszę – błagałam go, dosłownie. Błysk zdezorientowania mignął w jego oczach zanim się odezwał.

- Na samym końcu korytarza jest pokój w którym możesz spać, Steph już tam jest – powiedział. Czekałam chwilę, żeby dodał coś jeszcze, ale nie zrobił tego. Tylko się we mnie wpatrywał.

- Trzecie drzwi po lewej – poinstruował i udał się w dół holu. – Dobranoc, Theresa – usłyszałam, gdy zniknął w swojej sypialni. Co to, do cholery, było? Harry bez żadnych chamskich komentarzy? Wiem, że jutro znowu będę jego celem. Prawdopodobnie już planuje te wszystkie obłudne teksty, którymi mnie obrzuci.

Trzeci pokój po lewej był zwykłą sypialnią, dużo mniejszą od pokoju Harry’ego, z dwoma niewielkimi łóżkami. Wyglądał bardziej jak pokój akademicki, niż to obszerne pomieszczenie, które miał Harry. Może był liderem, albo coś? Bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem było to, że każdy się go boi i dzięki zastraszaniu zyskał największy pokój. Steph leżała w poprzek jednego z łóżek, więc zrzuciłam moje buty i przykryłam ją kocem, przed zamknięciem drzwi i położyłam się na innym łóżku. Moje myśli były rozproszone, kiedy zasnęłam, marząc o jaskółkach i zielonych oczach przebiegających przez moje sny.

~*~

Zajęło mi chwilę, żeby przypomnieć sobie gdzie byłam, kiedy wstałam. Okropna impreza i nawet gorszy wieczór przemknęły w mojej pamięci i jęknęłam, gdy zeszłam z łóżka. Steph była nadal padnięta, równie dobrze mogłabym pozwolić jej spać, podczas gdy ja postarałabym się dowiedzieć jak wrócimy z powrotem do akademika. Włożyłam buty i odblokowałam zamek w drzwiach. Powinnam zapukać w drzwi Harry’rego czy spróbować znaleźć Nialla? Czy w ogóle Niall był częścią bractwa? Nigdy nie sądziłabym, że Harry mógłby być, więc może i Niall był. Korytarz był pusty i zaskakująco czysty pomimo imprezy ubiegłej nocy. Musiałam przejść nad śpiącymi ciałami, kiedy kierowałam się na dół. – Niall? – zawołałam, mając nadzieje, że odpowie. W salonie znajdowało się co najmniej 25 śpiących nastolatków. Podłoga była zaśmiecona czerwonymi kubkami i innymi rzeczami. Kiedy dotarłam do kuchni próbowałam zmusić siebie, żeby niczego nie sprzątać. Bractwu zajęłoby cały dzień, żeby posprzątać po tej imprezie. Chciałabym zobaczyć Harry’ego zbierającego wszystkie te śmieci. Kiedy ta myśl przebiegła przez moją głowę, wydałam z siebie stłumiony chichot.

- Co jest takie zabawne? – obróciłam się i oczywiście do kuchni wszedł Harry z workiem na śmieci w rękach. Zamiótł przedramieniem ladę, przez co kubki wpadły prosto do worka.

- Nic... Niall też tutaj mieszka? – zignorował mnie i kontynuował sprzątanie. Musiał być jedynym obudzonym i sprzątającym. Jezu, zdecydowanie zasługiwał na to, by samemu czyścić ten syf. – Mieszka tu? – spytałam ponownie, bardziej niecierpliwa tym razem. – Im wcześniej mi powiesz czy Niall tutaj mieszka, tym szybciej będę mogła stąd wyjść.

- Teraz zwróciłaś moją uwagę, ale nie, nie mieszka. Czy wygląda jakby był z bractwa? – uśmiechnął się znacząco.

- Nie, ale ty też nie – wypaliłam, a jego szczęka się napięła.

Zlekceważył moją uwagę i kontynuował sprzątanie.

– Jest autobus, który przejeżdża niedaleko? – spytałam, nie oczekując odpowiedzi.

- Tak, jakąś przecznicę dalej.

- Mógłbyś mi powiedzieć, gdzie to jest dokładnie?

- To nie takie trudne do znalezienia.

Przewróciłam oczami i wyszłam z kuchni. Chwilowy brak niemiłych komentarzy Harry’ego zeszłego wieczoru był oczywiście jednorazowy i dzisiaj powrócił z całą siłą. Po tej nocy nie mogłam znieść jego bliskiej obecności. Obudziłam Steph i zeszłyśmy na dół.

- Harry powiedział, że gdzieś niedaleko jest przystanek autobusowy – powiedziałam, a ona się zaśmiała.

- Nie ma mowy, nie zabieramy się autobusem, on nas odwiezie. Prawdopodobnie się z tobą droczył – odezwała się. – Harry, jesteś gotowy, żeby zabrać nas teraz z powrotem? W głowie mi łomocze.

- Tak, jasne, daj mi tylko minutę – odpowiedział, a ja zadrwiłam. Przynajmniej był miły dla Steph. Zastanawiałam się jak długo byli przyjaciółmi.

Podczas jazdy powrotnej do akademika, Steph wtórowała jakiejś metalowej piosence, która puszczono przez głośniki, a Harry opuścił wszystkie szyby, mimo moich nalegań, żeby je zasunął z powrotem. Nie odezwał się przez całą drogę, bezmyślnie bębniąc długimi palcami o kierownicę.

- Przyjdę później, Steph – powiedział jej, kiedy wydrapała się z siedzenia. Pokiwała głową i pomachała, podczas gdy ja otwierałam drzwi.

- Cześć, Theresa – uśmiechnął się, a ja przewróciłam oczami i poszłam za Steph do akademika.

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 10

 - Spytałem się, co, do cholery, robisz w moim pokoju?- powtórzył, tak samo szorstko jak za pierwszym razem.  Jego długie nogi zaczęły kroczyć w moją stronę, wyrwał książkę z mojej ręki i ustawił ją z powrotem na półce. Moje myśli zaczęły wirować. Odchrząknął i pomachał dłonią przed moją twarzą.

- Niall powiedział mi, żebym przyprowadziła tutaj Steph. – Mój głos był ledwo słyszalny. Podszedł bliżej i głęboko westchnął. Wskazałam na łóżko, powodując, że jego oczy podążyły za moją ręką. – Za dużo wypiła i Niall powiedział…

- Usłyszałem za pierwszym razem – przerwał. Przebiegł ręką przez swoje włosy, wyraźnie zdenerwowany. Dlaczego tak bardzo się przejął tym, że byliśmy w jego pokoju? Chwila…

- Jesteś częścią tego bractwa? – spytałam. Nie ukrywałam zaszokowania w moim głosie. Harry był daleki mojemu wyobrażeniu chłopaków z bractwa.

- Ta... więc? – zapytał i podszedł jeszcze bliżej. Przestrzeń między nami była nie większa niż pół metra. Próbowałam się cofnąć, ale zderzyłam się z biblioteczką. – Zaskakuje cię to, Theresa?

- Przestań nazywać mnie Theresa.

- To twoje imię, czyż nie? - Uśmiechnął się, jego nastrój stał się nieco weselszy.

Westchnęłam i  odwróciłam się od niego, nie miałam bladego pojęcia gdzie idę, ale musiałam uciec od Harry’ego zanim go uderzę. Albo się rozpłaczę. To był długi dzień, więc bardziej prawdopodobne, że bym się rozpłakała niż kogoś spoliczkowała. A może zdołałabym oba?

- Ona nie może tutaj zostać – powiedział, kiedy dotarłam do drzwi. Gdy się obróciłam, zagryzał kolczyk w wardze. Co go podkusiło, że zdecydował się przedziurawić usta i brwi? To musiało być bolesne.

- Czemu nie? Myślałam, że byliście przyjaciółmi?

- Jesteśmy, ale nikt nigdy nie zostaje w moim pokoju – powiedział i skrzyżował ręce.

Czując przypływ odwagi i zirytowania, wydałam z siebie gromki śmiech – Ohh... rozumiem. Zatem tylko dziewczyny, z którymi się obściskujesz mogą przyjść do twojego pokoju? – Kiedy słowa wyszły z moich ust, jego uśmiech powiększył się.

- Wtedy to nie był mój pokój. Próbujesz powiedzieć, że chcesz się ze mną obściskiwać? Nie jesteś w moim typie, wybacz – powiedział i z jakiegoś powodu mnie to zraniło. Harry nie jest ani trochę w moim typie, ale właściwie nigdy nie powiedziałabym jemu czegoś takiego.

- Jesteś... jesteś… – Nie mogłam znaleźć słów. Zabolało mnie to. Byłam skompromitowana, zła i wykończona tą imprezą. Przestałam starać się z nim porozmawiać, nie był tego wart. – Cóż... w takim razie zabierz ją do innego pokoju, a ja znajdę drogę powrotną do akademiku – rzuciłam i udałam się do drzwi.

- Dobranoc, Theresa – powiedział kiedy zamknęłam z trzaskiem drzwi.

Nie mogłam powstrzymać łez, które zaczęły spływać po moich policzkach, kiedy zeszłam na dół. Już nienawidziłam college’u, a lekcje nawet się nie rozpoczęły. Dlaczego nie mogłam dostać współlokatorki, która byłaby podobna do mnie? Powinnam spać albo przygotowywać się na lekcje poniedziałkowe. Nie pasowałam do takich imprez, a już z całą pewnością nie do spotykania się z tym typem ludzi. Lubiłam Steph, ale w mojej naturze nie leżało radzenie sobie z takimi imprezami i ludźmi podobnymi do Harry’ego. On był dla mnie zagadką, czemu zawsze musiał być taki wredny? I dlaczego miał te wszystkie książki?  Nie ma mowy, że taki chamski, nonszalancki, wytatuowany kretyn jak Harry mógł ewentualnie lubić tamte niesamowite książki. Jedyną rzeczą, którą mogłam sobie wyobrazić, to jego czytającego etykietkę na butelce od piwa. Nawet nie byłam pewna, czy mogłabym znaleźć drogę powrotną do akademiku. Nie miałam pojęcia gdzie ten budynek był usytuowany. Im więcej myślałam o mojej wieczornej decyzji, tym bardziej sfrustrowana i zestresowana się stawałam.

Naprawdę powinnam była to przemyśleć , właśnie dlatego planowałam wszystko za wczasu, żeby sytuacje jak ta nie miały miejsca. Dom był nadal zatłoczony, a muzyka za głośna. Blond włosy i tatuaże Nialla były nie do znalezienia, Zayna tak samo. Może po prostu powinnam była znaleźć przypadkową sypialnię na górze i spać na podłodze? Znajdowało się tam co najmniej 15 pokoi i może miałabym szczęście i na nikogo nie wpadła. Ale lepiej było, że zrezygnowałam z tego planu. Mimo starań zamaskowania emocji, nie wychodziło mi to. Wróciłam z powrotem na górę, znalazłam łazienkę, usiadłam na podłodze z głową między kolanami i znowu zadzwoniłam do Noaha. Odebrał po drugim sygnale.

- Tess? Jest późno, wszystko w porządku? -  powiedział, jego głos był wycieńczony.

- Ta... nie... Poszłam na głupią imprezę z moją współlokatorką i obecnie utknęłam w domu bractwa bez miejsca do spania i bez możliwości, żeby dostać się z powrotem do mojego pokoju – zaszlochałam. 

Wiedziałam, że mój problem nie był sprawą życia lub śmierci, ale byłam porządnie zła na siebie za wpakowanie się w ten bajzel.

- Impreza? Z tą rudowłosą dziewczyną? - Wydawał się być zaskoczony.

- Tak... ale ona jest nieprzytomna.

- Whoa, czemu w ogóle spędzasz z nią czas? Ona jest taka... po prostu nie jest to ktoś z kim powinnaś się zadawać  – odrzekł i to mnie zirytowało. Chciałam, żeby powiedział, że będzie dobrze, że jutro jest nowy dzień, coś poza byciem krytycznym.

- To nie chodzi o to, Noah... – odezwałam się. Klamka od drzwi zabrzęczała, a ja wstałam. – Minutka – powiedziałam i wytarłam oczy, po czym spojrzałam w lustro. Papier toaletowy rozmazał eyeliner jeszcze bardziej. Właśnie dlatego nie noszę tego gówna. – Odzwonię, ktoś chce skorzystać z łazienki – rzuciłam i rozłączyłam się zanim zdążył zaprotestować. Ktoś niecierpliwie dobijał się do drzwi, a ja jęknęłam, gdy je otworzyłam, przecierając ponownie powieki. – Powiedziałam tylko min... – przerwałam, kiedy moje oczy napotkały wzrok Harry’ego.

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 9

- Daj mi znać jeśli będziesz czegoś potrzebować – powiedział mi. Niall był naprawdę uroczym chłopakiem, dlaczego tak często spędzał czas z Harrym?

- Pomożesz mi znaleźć Steph? – spytałam, a on zaczął się śmiać. Uniósł rękę w powietrze i wskazał na następne pomieszczenie. Westchnęłam, kiedy ją zauważyłam. Steph wraz z dwoma innymi dziewczynami tańczyły na stole w salonie. Pijany koleś wspiął się i dołączył do nich, jego ręce zacisnęły się na biodrach Steph. Oczekiwałam, że odtrąci jego dłonie, ale ona się tylko uśmiechnęła i pchnęła swój tyłek prosto na jego krocze. Oh.

- Oni tylko tańczą, Tessa. – Niall uśmiechnął się i obdarował mnie krótkim chichotem na widok zażenowania na mojej twarzy. Oni nie tylko tańczyli, oni się obmacywali i ocierali o siebie.

- Tak... wiem – odpowiedziałam, nawet jeśli to nie było dla mnie normalne. Nawet z Noah nie tańczyliśmy w taki sposób nigdy wcześniej, a spotykaliśmy się ze sobą od dwóch lat. Noah! Kiedy wyciągnęłam telefon zastałam od niego trzy wiadomości.

*Jesteś tam, Tess?

*Halo? Wszystko okej?

*Tessa? Powinienem zadzwonić do twojej mamy? Zaczynam się niepokoić”

Wybrałam jego numer tak szybko jak moje palce mi na to pozwoliły, modląc się, aby nie zadzwonił wcześniej do mojej mamy. Nie odebrał, więc napisałam do niego, upewniając go, że ze mną wszystko w porządku i poprosiłam, żeby nie dzwonił do mojej matki. Dostałaby zawału, gdyby odkryła, że jestem na imprezie w domu bractwa, podczas pierwszego weekendu w akademiku.

- Heyyyy... Tessa! – Steph wybełkotała, kiedy weszła do kuchni. Jej ręce otoczyły moje, a głowę pochyliła na moim ramieniu. – Dobrze się bawisz na tej imprezie? – Zachichotała. Oczywiste, że była całkowicie pijana. – Myślę, że potrzebuję...  pokój zaczyna wiercić, Tess... znaczy wirować. – Zaśmiała się, a jej ciało zaczęło się zataczać.

- Będzie chora – zwróciłam się do Nialla, a on przełożył ją przez ramię.

- Chodź za mną – powiedział i udał się na piętro. Skierowaliśmy się do pomieszczania, a on otworzył drzwi . Łazienka. Oczywiście, kiedy potrzebowałam  jednej, nie mogłam jej znaleźć. Ułożył Steph na podłodze przy ubikacji, a ona zaczęła natychmiast wymiotować. Odwróciłam wzrok, ale złapałam w pięść jej czerwone włosy i trzymałam je z dala od jej twarzy. Po większej ilości wymiotów niż mogłam znieść, Steph przestała, a Niall podał mi ręcznik.

- Zabierz ją do pokoju po drugiej stronie holu i połóż ją na łóżku. Niech się z tym prześpi – powiedział, a ja pokiwałam głową. Nie mogłam zostawić jej tam samej, nieprzytomnej w dodatku. – Możesz z nią tam zostać – rzekł, jakby czytając w moich myślach.

- Dziękuję – odpowiedziałam, a on się uśmiechnął i opuścił łazienkę. Zdołałam podnieść Steph z podłogi na nogi i pomogłam jej iść przez hol. Drzwi do pokoju się otworzyły. Moje oczy od razu powędrowały do regałów na książki, zakrywających jedną ze ścian.  Delikatnie położyłam jęczącą Steph na łóżku i poszłam w stronę biblioteczki. Przeskanowałam tytuły i byłam pod wrażeniem posiadacza tej kolekcji. Znajdowało się tam wiele klasyków, włączając wszystkie moje ulubione pozycje. Sięgnęłam po „Wichrowe wzgórza” i wysunęłam z półki. Była w złym stanie. Zniszczone strony odzwierciedlały to, ile razy była czytana.

- Czemu, do cholery, jesteś w moim pokoju? – zabrzmiał rozwścieczony głos. Znałam ten akcent. To był Harry.

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 8

Dziewczyna obróciła się i popatrzyła na mnie, kiedy próbowałam się ruszyć, ale moje nogi ani drgnęły.

-  Mogę ci w czymś pomóc? – Uśmiechnęła się głupawo. Harry usiadł z nią usadowioną nadal na jego torsie. Miał kamienną twarz, która nie wyrażała ani zażenowania, ani rozbawienia. Musiał cały czas robić takiego typu rzeczy.

- Oh... uhmm... nie. Wybaczcie. Szukam łazienki, ktoś wylał na mnie drinka – wytłumaczyłam szybko. To było takie kłopotliwe, ale ani trochę zaskakujące. Różowowłosa dziewczyna i Harry byli dla siebie stworzeni. Oboje wytatuowani i oboje chamscy.

- Okay? Więc idź ją znajdź – rzuciła, a ja pokiwałam głową, opuszczając pomieszczenie.  Gdy wyszłam, oparłam się o zamknięte drzwi. College nie był fajny jak na razie. Po prostu nie mogłam pojąć jak taka impreza mogła być uznawana za dobrą zabawę. Zamiast starać się znaleźć łazienkę, zdecydowałam się odnaleźć kuchnię i po prostu się wytrzeć. Ostatnią rzeczą, której pragnęłam było otworzyć jeszcze jedne drzwi i znaleźć pijanych nastolatków leżących na sobie. Znowu.

Nie trudno odszukałam kuchnię, ale była zbyt zatłoczona odkąd większość zapasu alkoholu znajdowała się skrzynce na ladzie. Musiałam ominąć brunetkę wymiotującą do zlewu, żeby sięgnąć po papierowy ręcznik i zamoczyć go. Kiedy wytarłam sukienkę, małe białe płatki taniego ręcznika pokryły mokre miejsce, sprawiając, że wyglądało to znacznie gorzej. Jęknęłam i oparłam się o ladę.

- Dobrze się bawisz? – usłyszałam głos Nialla. Poczułam ulgę widząc znajomą twarz. Uśmiechnął się uroczo i wziął łyk swojego drinka.

- Nie za bardzo... Jak długo zazwyczaj takie imprezy trwają?

- Całą noc... i połowę następnego dnia – zaśmiał się, a kąciki moich ust opadły. Ciekawe kiedy Steph zechce wyjść? Mam nadzieje, że niebawem.

- Poczekaj… kto nas odwiezie do akademiku? – spytałam się go, zauważając jego przekrwione oczu.

- Nie wiem… możesz poprowadzić mój samochód, jeśli chcesz – zaoferował, a ja westchnęłam.

-  Nie mogę jechać twoim autem, jeśli go rozwalę, albo zatrzymają mnie z samochodem pełnym pijanych nastolatków wpakowałabym się w wielkie kłopoty. – Nie mogłam wyobrazić sobie miny mojej mamy, kiedy wyciągnęłaby mnie z więzienia.

- To nie tak daleko, powinnaś po prostu wziąć mój samochód. Nawet nie piłaś. W przeciwnym razie będziesz musiała tu zostać, chyba, że chcesz, żebym to ja prowadził. Mogę popytać ludzi, żeby zobaczyć, czy ktoś…

- Nie, w porządku. Wykombinuje coś. – Ta impreza z każdą minutą przynosiła coraz więcej problemów. 

________________________________________________________________

Mamy świadomość, że rozdziały nie są długie. Kilka następnych będzie równie krótkich, ale nie chcemy ich łączyć, ażeby tłumaczenie było nie odbiegało zbytnio pierwowzoru. Ale wakacje tuż tuż, bardzo możliwe, jeśli dopisze szczęście, rozdziały będą pojawiać się jeszcze szybciej.
Dziękujemy za wszystkie miłe komentarze i mamy nadzieję, że z czasem dotrzemy do większej liczby czytelników :)
- S.

wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 7

Harry zdążył już zniknąć gdzieś wewnątrz domu, a ja miałam nadzieje, że przez resztę nocy go nie zobaczę, zważając na ilość ludzi, było to prawdopodobne. Podążyłam za Steph i Niallem w głąb zatłoczonego domu, gdy ktoś wręczył mi czerwony kubek. Próbowałam podziękować, ale po chwili już go nie było, więc postawiłam kubek na ladzie i kontynuowałam przechadzkę przez dom. Dotarliśmy do grupki osób, których automatycznie uznałam za przyjaciół Steph. Byli cali wytatuowani tak jak ona, siedzieli razem w rządku na kanapie i, oczywiście, Harry zajął miejsce na prawym ramieniu kanapy. Unikałam łapania z nim kontaktu wzrokowego, a Steph przedstawiała mnie grupie.

- To jest Tessa, moja współlokatorka. Właśnie wczoraj tutaj dotarła, więc wpadłam na pomysł, że pokażę jej czym jest dobra zabawa w jej pierwszy weekend na WSU – oznajmiła im. Każdy skinął głową albo uśmiechnął się do mnie. Wszyscy byli tacy przyjaźni, poza Harry’m oczywiście. Przystojny chłopak z jednolicie oliwkową karnacją wyciągnął rękę i ścisnął moją. Dłonie miał odrobinę zimne od czerwonego kubka, który w nich trzymał, ale za to jego uśmiech był ciepły. Myślę, że dostrzegłam kolczyk w języku, ale nie byłam pewna.

- Jestem Zayn, co studiujesz? - spytał mnie. Zauważyłam, że zerknął na mój strój i lekko się uśmiechnął, ale nic nie powiedział.

- Wybrałam angielski jako specjalizację – uśmiechnęłam się dumnie. Usłyszałam parsknięcie Harry’ego, ale zignorowałam go.

- Super, ja jestem niezdecydowany - zaśmiał się, a ja zawtórowałam. Jak on może być niezdecydowany w college’u ? Ja wiedziałam, że za przedmiot kierunkowy wezmę angielski odkąd pamiętam.

- Chcesz drinka? – zapytał.

- Oh nie, nie piję – odpowiedziałam mu, starał się ukryć swój uśmiech.

-  Przyprowadzenie małej panny nadętej na imprezę bractwa to działka Steph - powiedziała pod nosem drobna dziewczyna z różowymi końcówkami włosów. Zamierzałam udawać, że nie usłyszałam jej, żeby nie myśleć o odgryzaniu się. Panna nadęta? Nie jestem w żaden sposób „napuszona”. Harowałam  i uczyłam się intensywnie, żeby być w tym miejscu, a moja mama pracowała całe życie, aby mieć pewność, że zapewni mi godną przyszłość.

- Idę się odświeżyć  – powiedziałam i obróciłam się, żeby odejść.

- Mam pójść z tobą?- Steph zawołała za mną. Pokręciłam głową i skierowałam się w stronę drzwi. Wiedziałam, że nie powinnam zgadzać się na tę imprezę. Mogłam w tym momencie leżeć w mojej piżamie opatulona w łóżku, czytając dobrą książkę. Mogłam rozmawiać przez skype z Noahem, za którym strasznie tęskniłam, mogłam robić cokolwiek i byłoby to lepsze niż siedzenie na zewnątrz tej okropnej imprezy z mnóstwem pijanych idiotów. Postanowiłam napisać do Noaha.

*Tęsknie za Tobą. College nie jest zabawny jak dotąd* wysłałam i usiadłam na kamiennej murku czekając na odpowiedź. Grupa pijanych dziewczyn przeszła obok chichocząc i potykając się o swoje własne stopy. Jakie to nieznośne. Mam nadzieje, że nie każdy w akademiku jest taki.

*Czemu nie? Ja za Tobą też tęsknie, Tess. Chciałbym tam być przy Tobie* uśmiechnęłam się na jego wiadomość.

- Cholera, przepraszam! – powiedział męski głos i sekundę później poczułam zimną ciecz przemaczającą przód mojej sukienki. Chłopak potknął się i podciągnął się górę, - Mój błąd, naprawdę – wymamrotał i usiadł. Ta impreza nie mogła być jeszcze gorsza. Moja sukienka była przemoczona Bóg wie jakim rodzajem alkoholu, a ja nie miałam niczego na zmianę. Wzdychając podniosłam telefon i weszłam do środka w poszukiwaniu łazienki. Przepychałam się przez zatłoczony hol i próbowałam otworzyć każde napotkane drzwi. Żadne nie drgnęły. Nawet nie chciałam myśleć o tym co ludzie robią w tych pokojach. Skierowałam się na górę i kontynuowałam polowanie na toaletę. W końcu, jedne z drzwi się otworzyły, niestety nie była to ubikacja. To sypialnia, a jeszcze bardziej niefortunne dla mnie było to, że w poprzek łóżka leżał Harry z różowowłosą dziewczyną siedzącą na nim okrakiem.

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 6

Idealnie pokręcone kosmyki włosów opadały mi na policzki. Wpięłam dwie wsuwki, po jednej z każdej strony, żeby utrzymać je z dala od twarzy.

- Chcesz użyć trochę moich kosmetyków? – zapytała Steph, a ja jeszcze raz spojrzałam w lustro. Moje oczy zawsze wyglądały na troszeczkę za duże względem twarzy, ale wolałam nakładać jak najmniejszą ilość makijażu, zazwyczaj nakładałam tylko trochę tuszu do rzęs i błyszczyku. Byłam dosyć dumna z tego jak należycie dbałam o swoją skórę, więc dlaczego miałabym ją ukrywać, skoro nie było takiej potrzeby?

- Może odrobinę eyelinera? – odrzekłam, nadal niepewna. Obdarowała mnie uśmiechem i wręczyła 3 ołówki - jeden fioletowy, drugi czarny, a trzeci brązowy. Okręciłam je w palcach, wybierając pomiędzy czarnym a brązowym.

- Fioletowy prezentowałby się świetnie z twoimi popielatymi oczami – powiedziała. Uśmiechnęłam się, ale pokręciłam głową. – Twoje oczy są takie wyjątkowe, chcesz się zamienić? – zażartowała. Miała piękne zielone oczy, czemu chciałaby je wymienić na moje, które były koloru kamienia? Wzięłam czarny ołówek i narysowałam możliwie najcieńsze kreski wokół oczu, zyskując dumny uśmiech na twarzy Steph. Jej komórka zabrzęczała, więc sięgnęła do torebki. – Niall już tu jest – poinformowała mnie. Wzięłam swoją torebkę, wygładziłam sukienkę i wsunęłam stopy w białe tomsy.  Spojrzała na moje płaskie buty, ale nie skomentowała.

Niall czekał na nas przed budynkiem, rockowa muzyka rozbrzmiewała przez opuszczone szyby auta. Nie mogłam się powstrzymać, więc rozejrzałam się dookoła, żeby dostrzec, iż wszyscy się we mnie wpatrują. Głowę trzymałam spuszczoną, a gdy tylko popatrzyłam w górę, zauważyłam Harry'ego pochylonego na przednim siedzeniu. Musiał się wychylać. Ugh.

- Panie - Niall nas powitał, a Harry zmierzył mnie wzrokiem, kiedy wgramoliłam się za Steph do samochodu, utknąwszy za siedzeniem Harry’ego.

- Wiesz, że jedziemy na imprezę, nie do kościoła, prawda, Theresa? – powiedział Harry z głupkowatym uśmiechem.

- Proszę, nie mów do mnie Theresa. Wolę Tessa – ostrzegłam go. Skąd w ogóle wiedział, że moje imię to Theresa? Nienawidziłam, gdy ktoś mnie tak nazywał.

- Jasna sprawa, Theresa – odpowiedział, a ja przewróciłam oczami. Nie miałam zamiaru też mu docinać, nie był wart mojego czasu.

Po długiej jeździe, która wydawała się ciągnąć w nieskończoność, dotarliśmy do ogromnego dwupiętrowego budynku zarośniętego winoroślami rozciągającymi się po bokach. Na ścianie namalowany był czarnym kolorem napis „THETA XI”.

- Jest ogromny, ile osób tu będzie? -  przełknęłam ślinę. Trawnik był pełny ludzi trzymających czerwone kubki. To zdecydowanie nie moja liga.

- Mnóstwo, miejmy nadzieję  – powiedział Harry i wyszedł z samochodu. Patrzyłam jak wszyscy przybijają mu piątkę i ściskają jego dłoń. Nikt z osób, które dostrzegałam nie był pokryty tatuażami tak bardzo jak on, Niall czy Steph. Może udałoby mi się z kimś zaprzyjaźnić tego wieczoru.

- Idziesz? – Steph uśmiechnęła się do mnie, a ja kiwnęłam głową, gdy wychodziłam z auta, pamiętając, żeby wygładzić ponownie sukienkę.

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 5

Na szczęście Harry wyszedł, więc razem ze Steph mogłyśmy przedyskutować imprezę, potrzebowałam więcej szczegółów.

- Gdzie jest ta impreza? To jest w takiej odległości, że można się przespacerować? – spytałam jej, ustawiając moje książki w porządku alfabetycznym. Taki nawyk.

- W zasadzie to jest impreza bractwa, w jednym z największych domów tutaj, poza kampusem, więc nie będziemy szły, Niall nas odbierze – powiedziała, a ja byłam wdzięczna, że to nie Harry, chociaż wiedziałam, że będzie na miejscu, jazda z nim wydawała się nie do zniesienia. Czemu on był taki niemiły? Jak już, to powinien być wdzięczny, że nie osądzam go za sposób w jaki zniszczył swoje ciało tatuażami i tymi dziurami. No może troszeczkę, ale przynajmniej nie prosto w twarz. To pewnie dlatego, że wychowałam się w domu gdzie tatuaże i piercing nie są akceptowane. Zawsze musiałam mieć uczesane włosy, brwi wyregulowane, a moje rzeczy czyste i wyprasowane. Tak to już było.

- Słyszałaś mnie? – powiedziała Steph i się zaśmiała.

- Przepraszam... co? – Nie zdałam sobie sprawy, że moje myśli zabłądziły.

- Powiedziałam, żebyśmy się przygotowały, możesz mi pomóc wybrać outfit – odparła. Sukienki, które mi pokazywała były tak nieodpowiednie, że rozglądałam się dookoła za ukrytą kamerą i kimś kto wyskoczy i powie mi, że to żart. Wzdrygnęłam się na każdą z nich, a ona chichotała, oczywiście uważając mój niesmak za śmieszny. Sukienka... uhmm... kawałek wybrakowanego materiału... który wybrała to mała czarna wykonana z czegoś co wyglądało jak siatka i czerwony stanik, który prześwitywał przez materiał. Przynajmniej dolna część była stosowna, ale miałam wrażenie, że założyłaby ten strój nawet, gdyby tak nie było. Sukienka ledwo sięgała góry jej ud, a obcasy miały co najmniej 4 cale. Jej ogniste czerwone włosy były ułożone w zburzonego koka z lokami wystającymi na wszystkie strony, a na oczach miała więcej eyelinera niż kiedykolwiek.

- Czy twoje tatuaże bolały? – spytałam jej, wyciągając moją kasztanową sukienkę.

- Pierwszy tak trochę, ale nie tak bardzo jak ci się zdaje. To prawie jak pszczoła kłująca cię raz po razie – wzruszyła ramionami. Ouch.

- Brzmi okropnie – powiedziałam, a ona się zaśmiała. Przyszło mi na myśl, że prawdopodobnie wydałam się jej tak samo dziwna jak ona mi.

- Nie ubierasz tego, co nie? – popatrzyła na wybrany przeze mnie strój. Rękoma przejechałam po materiale. To moja najładniejsza sukienka, a nie wzięłam ze sobą wielu ubrań. Skoro pominęłam dzisiejsze pójście do sklepu, będę musiała znaleźć czas w tym tygodniu. Muszę zapisać to zanim zapomnę.

- Co jest nie tak z tą sukienką? – próbowałam ukryć jak obrażona byłam. Kasztanowa tkanina była delikatna, ale wytrzymała, z takiego samego materiału robione są garnitury. Kołnierzyk okalał szyję, rękawy długości ¾ sięgały tuż za łokcie.

- Nic… jest tylko taka... długa? – odpowiedziała.

- Jest ledwo za kolana – broniłam mojej ulubionej sukienki.

- Jest ładna, po prostu myślę, że może troszeczkę za ciężka jak na imprezę. Mogłabyś pożyczyć coś mojego  – zaoferowała, a ja się zaśmiałam.

- Nie, dzięki, zostanę przy swojej sukience – powiedziałam i podłączyłam lokówkę do kontaktu.

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 4

- Umm... gdzie jest Steph? - mój głos zabrzmiał bardziej piskliwie niż miałam w zamyśle. Dłonie zacisnęłam wokół miękkiej tkaniny ręcznika, a moje oczy zerwały się w dół, żeby upewnić się czy jestem bezpiecznie zakryta.

- Nie wiem – wymamrotał i włączył mały płaski ekran na szafce Steph. Co on tu jeszcze robił, skoro nie wiedział gdzie ona jest?  Nie miał swojego własnego pokoju? Ugryzłam się w język, próbując zachować nieuprzejme komentarze dla siebie.

- Dobra? Więc mógłbyś... wyjść czy coś, żebym mogła się ubrać? – Zdałam sobie sprawę, że nawet nie zauważył, iż jestem w ręczniku, cóż, a może i tak, ale nie onieśmieliło go to.

- To nie tak, że zamierzam patrzeć – zadrwił i przekręcił się, zakrywając rękoma twarz. Miał silny brytyjski akcent, więc czemu był w Waszyngtonie? Niepewna co powiedzieć na jego chamską odzywkę, fuknęłam i podreptałam do mojej garderoby. Może był gejem, może to miał na myśli przez „to nie tak, że zamierzam patrzeć”. Albo to, albo myślał, że jestem brzydka. Pośpiesznie założyłam stanik i majtki, następnie zwykłą białą koszulę i szorty w kolorze khaki.

- Skończyłaś już? – spytał. Koniec tego.

- Nie mógłbyś być jeszcze bardziej pogardliwy? Mam na myśli, szczerze, jesteś w MOIM pokoju, podczas gdy ja się przebieram, a masz tupet, żeby być chamskim względem mnie? Nic ci nie zrobiłam, w czym masz problem?- powiedziałam ostrzej niż miałam na myśli, ale sądząc po zaskoczeniu na jego twarzy, moje słowa wywarły zamierzony efekt na wytatuowanym chłopaku.

Właśnie wtedy kiedy myślałam, że chce przeprosić, wybuchł śmiechem. Patrzył na mnie i po prostu się śmiał. Brzmiałoby to przyjemnie, gdyby on sam nie był taki nieugięty w byciu idiotą. Jego dołeczki ukazały się, kiedy kontynuował chichot, a ja czułam się jak kretynka, niepewna co zrobić albo powiedzieć. Zazwyczaj unikałam sprzeczek, a ten chłopak wydawał się ostatnią osobą, z którą powinnam takową zacząć. Drzwi się otworzyły i Steph wpadła do środka.

- Sorry, spóźniłam się. Mam piekielnego kaca – oznajmiła, napotykając mój wzrok, a następnie jego. – Wybacz, Tess, zapomniałam ci powiedzieć, że Harry przyjdzie – wzruszyła przepraszająco ramionami. Chciałabym myśleć, że mogłoby mi się układać ze Steph, ale z jej wyborem przyjaciół, nie byłam tego pewna.

- Twój chłopak jest bezczelny – słowa wysypały się, zanim mogłam je zatrzymać.

Oboje wybuchli śmiechem. Co jest, że ludzie śmieją się ze mnie? To stawało się denerwujące.

- Harry nie jest moim chłopakiem – zachichotała, podkreślając nie. – Co jej powiedziałeś? – rzuciła mu groźne spojrzenie. – Harry ma… unikatowy sposób prowadzenia konwersacji – wyjaśniła. W zasadzie próbowała mi powiedzieć, że bycie nieznośnym, to po prostu cały on. Świetnie. Harry wzruszył ramionami i zmienił kanał.

- Jest impreza dzisiaj wieczorem, powinnaś z nami pójść, Tess – zaoferowała. Nadeszła moja kolej wyśmiania jej.

- Imprezy nie są w moim stylu, plus muszę wyjść, żeby znaleźć kilka rzeczy na moją stronę pokoju.

- No dawaj... to tylko jedna impreza! Jesteś teraz w akademiku, jedna impreza nie zaboli. Jak dostaniesz się do sklepu, myślałam, że nie masz samochodu? – zapytała. Nie mogłam iść na imprezę.

- Nikogo nie znam, poza tym zamierzałam porozmawiać z Noahem przez Skype – odpowiedziałam jej, a Harry znów się zaśmiał. – I planowałam złapać busa do sklepu.

- Nie chcesz złapać autobusu w sobotę! Są przepełnione, Harry może Cię podwieźć na miejsce… prawda, Harry? I mnie będziesz znała na imprezie. Po prostu przyjdź... proszę? – błagała. Znałam ją tylko jeden dzień, mogłam jej zaufać? Wiem, że mimo jej twardego wyglądu, jest całkiem urocza. Ale impreza?

- No nie wiem... i nie, nie chcę, żeby Harry podwiózł mnie do sklepu – powiedziałam, a on okręcił się z rozbawieniem na twarzy.

- O nie! Ja naprawdę cieszyłem się na wyjście z tobą! – powiedział, jego głos był przepełniony sarkazmem,  musiałam walczyć z chęcią rzucenia lampą w te kręcone włosy. – Daj spokój, Steph, wiesz, że taka dziewczyna jak ona nie pójdzie na imprezę – zaśmiał się i z jakiegoś powodu zapragnęłam udowodnić mu, że się myli.

- Właściwie to przyjdę – oznajmiłam z takim słodkim uśmiechem na jaki tylko mnie było stać. Harry znowu prychnął, a Steph mnie przytuliła.

-  Będzie świetna zabawa! - pisnęła.
_______________________________________________________
No i jest więcej Harry'ego - A.
(((Chcemy też przypomnieć, że jest nas dwie, więc byłoby miło, gdybyście mówili do nas w liczbie mnogiej :) - S.)))

Rozdział 3

Po godzinie ostrzeżeń mojej mamy przed imprezami i chłopcami, w końcu wyszła. Przytuliła mnie i pocałowała na pożegnanie, po czym powiedziała Noahowi, że spotkają się w samochodzie.

- Będzie mi brakowało Twojej obecności przy mnie każdego dnia - powiedział łagodnie i wziął mnie w ramiona. Wdychałam jego perfumy, które kupiłam mu na drugie wspólnie spędzone święta i westchnęłam. Będę tęsknić za tym zapachem.

-  Mi ciebie też będzie brakować, ale będziemy rozmawiać każdego dnia – powiedziałam mu i zacieśniłam uścisk. – Chciałabym, żebyś tu był tego roku – dodałam i wtuliłam się w jego szyje. Noah ma tylko kilka centymetrów wzrostu więcej ode mnie, ale lubię, że nadto mnie nie przewyższa. Dał mi buziaka pożegnalnego, kiedy moja mama zatrąbiła. Po odejściu Noaha i mamy, rozpakowałam torby i położyłam się na łóżku. Już poczułam samotność i nieobecność mojej współlokatorki wcale mi nie pomagała. Miałam wrażenie, że często jej nie będzie. Czemu nie mogłam dostać współlokatorki, która lubiłaby zostawać  w domu i czytać albo się uczyć? W każdym razie, to miało swoje plusy, ponieważ  miałabym ten mały pokoik tylko dla siebie.

Przed spaniem wzięłam notatnik i napisałam przedmioty na ten semestr i potencjalne spotkania klubu literackiego, gdzie planowałam dołączyć. Dopisałam na jutro wycieczkę poza kampus, żeby załatwić kilka rzeczy do mojego pokoju. Fakt, że nie miałam jeszcze samochodu sprawiał, że mogło to być trochę trudniejsze. Może powinnam porozglądać się za autem. Miałam wystarczająco dużo pieniędzy z absolwenckich prezentów, po prostu nie chciałam dokładać sobie stresu z posiadania samochodu. Żyłam w kampusie, więc było tu mnóstwo busów które przez niego przejeżdżały. Ostatecznie zamknęłam mój notatnik i zasnęłam.

Następnego poranka Steph nie było w łóżku. Chciałabym ją poznać, ale to będzie niemożliwe, jeśli jest typem osoby, która nie wraca na noc. Może jeden z tych dwóch gości, z którymi wyszła był jej chłopakiem. Miałam nadzieje, że to ten blondyn, dla jej dobra. Wzięłam swoją kosmetyczkę i skierowałam się pod prysznic. Jedną z moich najmniej ulubionych atrakcji akademickiego życia były prysznice. Dlaczego każdy pokój z osobna nie mógł mieć własnej zamiast wspólnej łazienki. To niewygodne, ale przynajmniej nie będą mieszane. Tak przypuszczałam, dopóki nie dotarłam do drzwi, byłam pewna, że są na nich 2 figury, jedna męska, a druga damska. Ugh. Chłopcy w łazience, to brzmiało niezręczne. Będę po prostu musiała nastawić budzik, żeby wziąć prysznic bardzo wcześnie, kiedy byłoby pusto.

Minęło dużo czasu zanim woda się nagrzała, a ja panikowałam, że ktoś odsłoni tę cienką kurtynę odseparowując moje nagie ciało od innej kabiny z kimś nieznanej płci. Każdemu wydawało się być wygodnie, pomimo faktu, iż nie powinno. Życie studenckie było dziwne do tej pory. Kabina prysznicowa jest ciasna, w środku znajdował się niewielki stojak, żeby powiesić moje ubrania, podczas kąpieli. Zorientowałam się, że moje myśli odpłynęły do Noaha i przyjaciół powracających z rodzinnego miasta, byłam rozproszona obracając się i uderzyłam łokciem w stojak powodując, że ubrania spadły prosto na mokrą podłogę. Woda zaczęła je oblewać, więc kompletnie przemokły.

- To muszą być jakieś żarty! - jęknęłam. Zakręciłam wodę i obwinęłam ręcznik wokół siebie, biorąc stertę ciężkich, przemoczonych ubrań i popędziłam w dół holu, desperacko mając nadzieje, że nikt mnie nie zobaczy. Dotarłam do swojego pokoju i przekręciłam kluczyk, natychmiast się odprężając, dopóki nie odwróciłam się, żeby zobaczyć chłopaka z kręconymi włosami rozwalonego na łóżku Steph.
__________________________________________________________
To kiedy chcecie 4 rozdział? ;) -A.

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 2

- No to jesteśmy! - moja mama pisnęła, kiedy  wjechaliśmy  na teren  kampusu.  W rzeczywistości wyglądało to równie wspaniale jak w broszurach czy stronach internetowych. Budynki były stare, ale eleganckie jednocześnie. Wielkość kampusu była onieśmielająca, ale miałam nadzieje, że po kilku tygodniach poczuję się tutaj jak w domu. Nie miałam obeznania w terenie, więc usiadłam sama, co i tak leżało w moim zwyczaju. Wyglądająca na miłą, kobieta w średnim wieku dała mi klucze od pokoju akademickiego i posłała mnie w jego stronę. Od razu poczułam większą swobodę aniżeli miałam przez ostatnie 18 lat.

- Chcę zobaczyć twój pokój przed odjazdem, skarbie. Po prostu nie mogę uwierzyć , że jesteś w college’u! Moja jedyna córka, studentka, mieszkająca na własną rękę. Nie mogę w  to uwierzyć - powiedziała płaczliwym tonem i otarła ostrożnie oczy,  żeby nie zepsuć swojego makijażu.  Noah podążał za nami, niosąc moje walizki kiedy my prowadziłyśmy przez korytarze.

- To jest  B22… my jesteśmy w holu C - powiedziałam im. Na nasze szczęście zauważyłam ogromne namalowane „B” na ścianie.

- Tutaj - poinstruowałam , żeby poszli za mną. Dobrze, że przyniosłam tylko parę ubrań, koc i kilka ulubionych książek , tak, żeby Noah nie musiał za dużo dźwigać.

- B22 - wysapała moja mama. Założyła zdecydowanie za wysokie szpilki, żeby znieść tak długi spacer. Wsunęłam klucze w stare drewniane drzwi. Zaskrzypiały i otworzyły się , a mama z trudem złapała powietrze. Pokój był niewielki, z dwoma małymi łóżkami i dwoma biurkami. Moje oczy powędrowały do miejsca, które było powodem westchnięcia mej rodzicielki. Jedna strona pokoju była pokryta plakatami muzycznymi, w większości zespołów, o których nigdy nie słyszałam. Twarze na nich były okryte tatuażami i piercingami. Dziewczyna leżąca na łóżku miała jaskrawo czerwone włosy, oczy pokryte czymś, co wyglądało jak czarny eyeliner, a jej ramiona były pełne tatuaży.

- Hej – powiedziała, oferując swój uśmiech. Był całkiem  intrygujący, ku mojemu zdziwieniu. - Jestem Steph - przedstawiła się i usiadła.

- Cz.. cześć, jestem Tessa - zadławiłam się. Zaśmiała się lekko i wstała.

- Witam w WSU, gdzie pokoje są małe, a imprezy ogromne - jej głowa odchyliła się w napadzie śmiechu. Usta mojej mamy były szeroko otwarte, a Noah poruszył się niespokojnie. Steph podeszła, zmniejszając przestrzeń między nami i przytuliła mnie. Byłam zaskoczona przez jej otwartość przy okazywaniu uczuć , ale odwzajemniłam uścisk.  Kiedy Noah opuścił moje walizki na podłogę, rozległo się pukanie do drzwi.

- Wchodźcie! - krzyknęła moja nowa współlokatorka. Drzwi się otworzyły i do środka weszło dwóch chłopaków. Chłopcy wewnątrz damskiego pokoju i to pierwszego dnia? Może jednak WSU nie było dobrą decyzją. Moja mama wyglądała jakby miała zemdleć w każdej chwili.

- Hej, ty jesteś współlokatorką Steph? - spytał blond chłopak. Nie posiadał tak dużo tatuaży jak drugi, ale jednak je miał.

- Um.. tak. Nazywam się Tessa - zdołałam odrzec.

- Jestem Niall , spodoba ci się tutaj - powiedział z uśmiechem, który wydał mi się ciepły i zachęcający pomimo jego ostrego wyglądu.

- Jestem gotowa - rzuciła Steph i podniosła torebkę z łóżka. Moje oczy skupiły uwagę na brązowowłosym chłopaku. Na głowie miał czuprynę pełną loków, a na powiekach cienkie kreski od eyelinera. Moje oczy przesunęły się wzdłuż jego czarnego t-shirtu aż do ramion, które były także pokryte tatuażami. Miałam nadzieję, że się przedstawi, ale nie zrobił tego. Zdecydowanie nie był tak przyjacielski jak jego blond kumpel.

- Do zobaczenia, Tessa - powiedział Niall i cała trójka opuściła pomieszczenie.

- Dostaniesz nowy pokój! - moja mama krzyknęła, kiedy tylko drzwi się zamknęły.

- Nie, nie mogę. W porządku, mamo. Jestem pewna, że tak czy siak nie będzie jej w pobliżu.

- Absolutnie nie, zaraz go wymienimy. Nie będziesz mieszkać z kimś, kto aprobuje chłopców w swoim pokoju, w dodatku punków! - powiedziała.

- Mamo... proszę… zobaczmy jak to będzie. Proszę - wybłagałam, a ona westchnęła.

- Niech będzie – rzuciła, ku mojemu zdziwieniu.
___________________________________________________________
Kolejnego rozdziału możecie spodziewać się we wtorek albo w środę. Btw. komentarze mile widziane ;) - A.

piątek, 31 maja 2013

Rozdział 1

- Tessa!! - usłyszałam dobiegający z dołu głos mojej matki. Jęknęłam pod nosem i stoczyłam się z mojego malutkiego, jeszcze znajomego łóżka. Korzystając z czasu pościeliłam je, ponieważ to mój ostatni poranek, kiedy to łóżko będzie uznawane za moje.

- Tessa!! - zawołała znowu.

- Wstałam! - odkrzyknęłam. Usłyszałam jak szafki na dole otwierają się i zamykają. Musi robić śniadanie. Poczułam skurcze w brzuchu, kiedy zaczęłam się myć. Kilka ostatnich lat spędziłam nerwowo snując domysły o uczelni. Poświęciłam czas na naukę i przygotowania na to, podczas gdy moi rówieśnicy upijali się, marnując czas. W dniu, kiedy mój list akceptacyjny do WSU* przyszedł, byłam wstrząśnięta. Mama płakała całymi godzinami, a ja przyznaję, że byłam dosyć dumna z siebie. Cała moja praca w końcu się opłaciła. Gorąca woda rozluźniła moje napięte mięśnie. Jak długo tu byłam? Pośpieszyłam się myjąc włosy i ciało, leniwie przebiegając depilatorem po nogach, żeby usunąć małe włoski, które pojawiły się podczas weekendu.

Kiedy owinęłam ręcznik wokół mojego mokrego ciała, mama jeszcze raz mnie zawołała. Zignorowałam ją. Wiem, że jest zdenerwowana moim wyjazdem na uczelnie, ale ten dzień miałam zaplanowany od miesięcy.  Mój chłopak, Noah, będzie tutaj niebawem, żeby pojechać tam razem ze mną i z moją mamą. Noah jest o jedną klasę niżej ode mnie, ale ma 18 lat, jego rodzice umieścili go w przedszkolu rok później. Ma takie same stopnie co ja, jest znakomity i ma zamiar dołączyć do mnie w WSU za rok. Chciałabym, żeby to nastąpiło teraz, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nie będę znać tam ani jednej osoby. Potrzebuje przyzwoitej współlokatorki, to jest jedyna rzecz o jaką proszę.

- Tess!

- Już schodzę, proszę nie wołaj mnie znowu! – krzyknęłam, kiedy zaczęłam iść na dół. Noah siedział przy stole naprzeciwko mojej mamy ubrany w niebieską koszulkę polo i khakis**, typowy dla niego strój. Jego blond włosy były perfekcyjnie ułożone i delikatnie nażelowane.

- Hej, akademicka dziewczyno - uśmiechnął się pogodnie, układając usta w idealny uśmiech.

- Hej - posłałam mu równie promienisty uśmiech i ułożyłam moje kasztanowe włosy w kok.

- Kochanie, możemy poczekać pare minut, podczas gdy ty poprawisz swoje włosy - mama wtrąciła cicho. Skierowałam się w stronę lustra i przytaknęłam, miała rację. Moje włosy musiały się dzisiaj dobrze prezentować, a ona nie zawahała się, by mi o tym przypomnieć.

- Położę twoje torby w samochodzie - zaoferował Noah i chwycił klucze od mojej mamy. Motylki w moim brzuchu zaczęły szaleć, kiedy szłam w kierunku auta. Przynajmniej mam jeszcze 2 godziny, żeby się ich pozbyć.



*WSU - Washington State University
**khakis - chodzi o rodzaj spodni
__________________________________________________________
Początkowe rozdziały są bardzo krótkie i mogą mało wnosić do opowiadania, ale poczekajcie cierpliwie na kolejne, obiecuje, że będą dłuższe i akcja się rozkręci :) 
P.S. Jeśli chcecie być informowani, podajcie nam swoje twittery w komentarzach.
- A

Wstęp...

Tytuł: "After" (link do oryginału)
Autorka: Anna imaginator1D 
Zgoda na tłumaczenie: jest :)
Ostrzeżenie: Występują przekleństwa oraz sceny erotyczne. Czytacie na własną odpowiedzialność.
Opis: Tessa Young jest 18-letnią studentką ze zwykłym życiem, doskonałymi stopniami i uroczym chłopakiem. Zawsze wszystko planuje z wyprzedzeniem, aż do momentu, kiedy poznaje chamskiego chłopaka o imieniu Harry, z mnóstwem tatuaży i piercingów, który niszczy jej dotychczasowe plany.


________________________________________________________________

Notka od tłumacza: Witam. Może zacznę od tego, że jestem cholernie podekscytowana, że będę mogła tłumaczyć dla Was to opowiadanie. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu tak samo jak mi. Powiem szczerze, że jestem w nim zakochana. Harry jako punk ughh, czego chcieć więcej? :). Obiecuję Wam, że będzie dużo akcji. Fabuła - rewelacja, dodam, że w pewnym momencie płakałam jak głupia, no, ale nevermind, taka już moja natura. Plus, jestem prze szczęśliwa, że Sarcia zaoferowała mi pomoc przy tym wszystkim. A więc... enjoy! - A.
Notka od bety: Jak na fankę Punk Direction to skusiłam się na to opowiadanie z bardzo wielkim trudem. Sama się sobie dziwię, ale wciągnęło mnie całkowicie i bez ostrzeżenia. Jestem nim oczarowana do reszty! Nie będę się rozpisywać i dodam tylko, że jestem kure*sko szczęśliwa, iż Angel podjęła się tłumaczenia :) - S.

+ Pozwoliłam sobie zmienić czas w opowiadaniu na przeszły. W oryginale jest teraźniejszy, co wydało mi się trochę dziwne i gorzej by się czytało. - A.

Tłumaczenie: Angel @bradeohally
Beta: Sarix @crashcendo

Obserwatorzy